Boks hartuje ciało i ducha, boks jest sportem najbardziej rycerskim, boks jest najlepszym środkiem samoobrony1 – pisano w samouczku tej dyscypliny w dwudziestoleciu międzywojennym. Początków udokumentowanej historii boksu w Polsce szukać należy jednak wcześniej, w okresie tuż przed odzyskaniem niepodległości przez Polskę. To wówczas w Warszawie dwóch szermierzy: Stanisław Budny i Stanisław Szczepkowski nauczało amatorskiej walki na pięści. Treningi te miały raczej charakter nauki samoobrony i były dalekie od tego, co dziś obserwujemy na ringach. Boks rodził się w Polsce w okresie, gdy na ziemiach naszych szalała wojenna pożoga, i rozpoczynał swe dzieje, gdy opary wojenne snuły się długo po polskich krainach2.
Pięściarstwo zaczęło nabierać kształtu po zakończeniu I wojny światowej. Spora w tym zasługa weteranów: oficerowie i szeregowi żołnierze, zaangażowani w konflikt światowy na wszystkich frontach, zetknęli się z boksem w Anglii, Stanach Zjednoczonych, Francji czy Niemczech, gdzie mogli obserwować pojedynki pięściarskie rozgrywane na profesjonalnym poziomie. Niemniej w pierwszych latach po odzyskaniu przez Polskę niepodległości dyscyplina ta nie cieszyła się szczególną popularnością, co próbował zmienić m.in. Związek Młodzieży Chrześcijańskiej Polska YMCA, organizując pokazy i pojedynki3.
Krew pierwszych sparingów pasuje nas powoli na bokserów4
To właśnie za sprawą YMCA na początku 1920 r. odbyły się pierwsze zawody bokserskie w Polsce. Sport ten pozostawał jednak dla społeczeństwa niezrozumiały, dlatego podejmowano różne działania popularyzatorskie. Pomiędzy doniesieniami z frontu wojny polsko-bolszewickiej łódzkie czasopismo „Rozwój” w numerze z 1 czerwca 1920 r. informowało o prawdopodobnie pierwszych w historii miasta zawodach bokserskich. Niewidziane dotychczas widowisko sportowe! – krzyczał nagłówek5. Poza obserwowaniem zmagań zagranicznych zawodników widzowie mogli zapoznać się ze sposobami walki, a nawet wziąć udział w treningu. Brak społecznego zrozumienia dla „bezsensownych bijatyk” dobrze obrazują wspomnienia oficera Kazimierza Laskowskiego h. Korab, wywodzącego się z rodziny o niepodległościowych tradycjach Powstania Styczniowego, odznaczonego Krzyżem Walecznych za wojnę z bolszewikami:
Gdy matka moja zakładała mi jakieś kompresy, zaznaczyła, że wolałaby już, jak w dawniejszych czasach, odrywać poprzysychaną do krwawych pręg na ciele koszulę po walkach szermierczych, niż teraz kurować porozbijane bez sensu me ręce. Ojciec krzywym dość okiem patrzał na tą nową moją fantazję i wyraźnie nie pochwalał tego „nieszlacheckiego” sportu. „Szermierka to co innego. Niech by tam sobie dalej szablą machał”6.
W latach 20. boks trafił m.in. do programu Polskiego Towarzystwa Atletycznego (PTA) i poznańskiego Klubu Atletycznego „Zbyszko”, w Łodzi powstał Łódzki Klub Bokserski. W Inowrocławiu, z inicjatywy stacjonującego w mieście por. artylerii polowej Wiktora Junoszy-Dąbrowskiego, założono Kujawski Klub Bokserski7.
W 1921 r. YMCA zorganizowała w Warszawie nieoficjalne mistrzostwa Polski z udziałem gdańskich i warszawskich zawodników, natomiast w Poznaniu „Zbyszko” doprowadził do rozegrania mistrzostw Wielkopolski, w które zaangażowali się przedstawiciele Poznania, Grudziądza i Inowrocławia. W tamtym czasie Poznań stał się prężnym ośrodkiem bokserskim, głównie dzięki aktywności trenerów: Felicjana Latowskiego, Maksymiliana Brencza, Franciszka Szumnarskiego, a także kpt. Jana Barana i por. Kazimierza Laskowskiego, którzy prowadzili zajęcia w ramach Centralnej Wojskowej Szkoły Gimnastyki i Sportów8.
By Polska potężniała i zdobywała na rynku świata coraz większy autorytet9
Pasja i zaangażowanie prekursorów boksu zaowocowały powołaniem 2 grudnia 1923 r. Polskiego Związku Bokserskiego (PZB), który swoją oficjalną siedzibę miał w Poznaniu. Na spotkaniu założycielskim w lokalu redakcji czasopisma „Stadjon” przy al. Szucha 23 zebrało się 14 sportowych pionierów10. Uchwalono wówczas statut oraz przepisy techniczne regulujące nowo powstałą dyscyplinę. Profesjonalne zasady funkcjonowania pojedynków bokserskich miały uchronić rodzące się pięściarstwo przed opinią prymitywnej bijatyki, toteż pierwsze zawody, o raczej pokazowym charakterze, poprzedzano prelekcjami wyjaśniającymi reguły walki.
23 i 24 kwietnia 1924 r. w Poznaniu zorganizowano związkowe mistrzostwa Polski, których gospodarzem był Wielkopolski Klub Bokserski. Wzięli w nich udział zawodnicy z Inowrocławia, Łodzi i Poznania. Druga część zawodów odbyła się na początku maja w Warszawie i zgromadziła przedstawicieli AZS Kraków, WKB Poznań, „Zbyszko” Poznań i KKB z Inowrocławia. Turniej przeprowadzono na warszawskiej Agrykoli w fatalnych warunkach: padał ulewny deszcz, a z przeciekającego dachu woda lała się na widzów i uczestników. W pierwszych mistrzostwach Polski wzięło udział zaledwie 23 zawodników. W niektórych wagach wystarczyło tylko wyjść na ring i przegrać jedną walkę, żeby otrzymać brązowy medal. Tego roku wystawiono też polską reprezentację pięściarzy na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Kraj reprezentowali: w wadze półśredniej mistrz Polski Jan Ertmański, późniejszy powstaniec warszawski, więzień KL Dachau i KL Buchenwald, oraz Adam Świtek, w średniej Eugeniusz Nowak, w półciężkiej Jan Gerbich i w ciężkiej Tomasz Konarzewski, który zdobył wcześniej tytuł mistrza Polski11. Niestety, debiut polskich bokserów na igrzyskach nie był udany: wszyscy zawodnicy zostali pokonani już w pierwszej walce12. Polacy nie znali nawet funkcji sekundanta, dlatego na występach zastępczo pełnił ją kolarz Franciszek Szymczyk.
W 1926 r. w Polskim Związku Bokserskim wprowadzono istotne zmiany organizacyjne. Dostosowano regulamin do przepisów Międzynarodowej Federacji Boksu Amatorskiego (FIBA) oraz podzielono kraj na okręgi, umożliwiając uczestnictwo w mistrzostwach Polski wyłącznie okręgowym mistrzom i wicemistrzom. W kolejnym roku do rozgrywek dołączyły trzy nowe okręgi: krakowski, lwowski i pomorski, a wzrost poziomu zawodników dało się zauważyć, choć nie był to jeszcze czas na międzynarodowe medale. Począwszy od 1927 r. w MP startowało już więcej uczestników, w latach 1924–1926 od 20 do 23, w 1927 już 31 bokserów, a dwa lata później – 41. W latach 30. ich liczba wahała się między 50 a 8413. Witold Majchrzycki (uczestnik wojny obronnej 1939 r., więzień Oflagu VII A Murnau), Jan Arski, Jan Gerbich i Tomasz Konarzewski bez powodzenia reprezentowali Polskę na mistrzostwach Europy w Berlinie w 1927 r. Podejmowano wówczas starania o nawiązanie współpracy z zagranicznymi zrzeszeniami bokserskimi, a poszczególne kluby organizowały spotkania z klubami niemieckimi.
Kogo wysłać do Amsterdamu?
Zimny prysznic, jakim okazały się występy Polaków na igrzyskach w Paryżu i mistrzostwach Europy w Berlinie, sprawił, że nie zdecydowano się na konfrontację z innym państwem. Dopiero w 1928 r. zorganizowano pierwsze w historii zawody międzypaństwowe – z notowaną znacznie wyżej od Polski Austrią. Trwały wtedy intensywne przygotowania do igrzysk w Amsterdamie, dlatego impreza odbywająca się na terenie Targów Poznańskich miała ogromne znaczenie wizerunkowe. Do współpracy zaangażowano trzykrotnego mistrza Niemiec, trenera Otto Nispela. Walki poprzedziły liczne zapowiedzi w prasie, zatem w hali zgromadziły się aż 3 tys. widzów. Organizacja zawodów dobra: gwizdy gawiedzi z powodu pięciominutowego opóźnienia były najzupełniej nieuzasadnione. Zresztą publiczność zachowywała się nader kulturalnie – relacjonowano w „Stadjonie”. – Polscy pięściarze zdali egzamin14.
Polacy wygrali 10:6 dzięki zwycięskim punktom Mieczysława Forlańskiego, Stefana Glona, Witolda Majchrzyckiego, Jerzego Snoppka i Edmunda Tomaszewskiego. Pozostawało pytanie: kogo wysłać na igrzyska olimpijskie do Amsterdamu? Odpowiedź trudna! Łatwiej odpowiedzieć, kogo nie wysłać: a więc Stibbe – nie. Zbyt niski poziom techniczny, nie dotrzymałby pola dobrym ciężkim wagom. Tomaszewski nie. Choć walczył dobrze, to jednak zawodnik młody, w ciężkich walkach nieobyty. Snoppek – nie. Technika dobra, brak silniejszego ciosu i wytrzymałości. Arski – wykazuje spadek formy15.
Przewidywania redaktora „Stadjonu” w znacznej mierze się sprawdziły: do Amsterdamu pojechali Stefan Glon, Jan Górny, Witold Majchrzycki i Jerzy Snoppek. Nastroje były dobre, a reprezentacja pod każdym względem przygotowana do rozgrywek. Rywalizacja z przedstawicielami krajów, w których boks stał na o wiele wyższym poziomie, nie zmniejszała ducha walki Polaków. Nastrój świetny panuje (…) wśród bokserów. (…) Są weseli i wiecznie stanowią paczkę cudownie zgraną i zgodną, mają w osobie p. Derdy niesłychanie troskliwą niańkę, a w osobie Nispla doskonałego trenera i kolegę. Jak się wchodzi do ich pokoju, zaczyna się oddychać jakimś świeższym powietrzem i jakoś się robi lżej16.
Medali, co prawda, nie udało się zdobyć, lecz zawodnicy zaprezentowali się dobrze, co dawało nadzieję na dalszy rozwój polskiego boksu. Bokserzy poodpadali (…) przed rozpoczęciem półfinałów. Ale gdy w Paryżu każdego z naszych załatwiali w jednej rundzie, przy obfitym śmiechu publiczności, dziś obca publiczność bije naszym brawa i w gazetach wychwalają ich świetny styl. Cztery lata temu nie było do pomyślenia, by przedstawiciel takiej Kanady toczył się po ringu, także w pierwszej rundzie zetknąwszy się za gwałtownie z pięścią polskiego boksera17.
Boks dorobkiem odradzającego się państwa
U progu lat 30. polskie pięściarstwo rozwijało się prężnie. Zawodnicy prezentowali coraz większe umiejętności, które z powodzeniem pozwalały na udział w międzynarodowych rozgrywkach. Amatorski turniej zorganizowany w Warszawie przez redakcję czasopisma „Stadjon” zgromadził imponującą liczbę ponad 100 zawodników18. Zmagania sportowe nabierały jednak często charakteru politycznego, dlatego tak ważne były wszelkie rozgrywki zagraniczne, przede wszystkim pojedynki z Niemcami. W tym okresie boks stał się w końcu sportem atrakcyjnym dla Polaków, a każde zwycięstwo wywoływało narodową dumę. Jak pisał Jan Kuczyk, prezes PZB: boks wyprostował [zawodnikom] karki, zahartował wolę, zaprawił do nieustępliwego, męskiego, ofiarnego wysiłku, spalił doszczętnie przeklęte kompleksy niższości z czasów niewoli. To jest jego wielką zasługą, jego wartościowym wkładem do zbiorowego dorobku odradzającego się i potężniejącego państwa polskiego – to jest głębszym sensem, wychowawczym walorem i ideą sportu pięściarskiego19.
Wiosną 1930 r. odbyły się w Poznaniu mistrzostwa Polski. Medaliści, czyli najlepsi zawodnicy, to owoc 10 lat rozwoju polskiego pięściarstwa. Tytuły mistrzów zdobyli: w muszej Forlański (Warta Poznań), koguciej Stępniak (Warta), piórkowej Górny (Pol. K.S. Katowice) lekkiej Wochnik (B.K.S. Katowice), półśredniej Arski (Warta), średniej Majchrzycki (Warta), półciężkiej Konarzewski (I.K.P. Łódź) i ciężkiej Stibbe (Union-Łódź)20. Reprezentacja składająca się z tych nazwisk stanowiła silną drużynę, zdolną remisować lub wygrywać z najlepszymi europejskimi zespołami. Komentatorzy sportowi podkreślali też bolesną lukę, którą zostawił po sobie tragicznie zmarły Alfred Kupka21. Walczący w wadze ciężkiej 20-letni zawodnik targnął się na swoje życie 16 sierpnia 1929 r. Od dłuższego czasu miał borykać się z problemami ze zdrowiem psychicznym, szalę zaś prawdopodobnie przeważyła dyskwalifikacja na zawodach w Bytomiu, którą otrzymał na kilka dni przed oddaniem samobójczego strzału z pistoletu22.
Lata 30. XX w. pozwoliły stworzyć solidną kadrę zawodników, silnych i żądnych zwycięstw. Wciąż rozbudowywało się także zaplecze w postaci PZB, nowych klubów i sekcji bokserskich. Każdego miesiąca prasa informowała o rozgrywkach w różnych miastach Polski (głównymi ośrodkami były Łódź, Warszawa i Poznań) na poziomie lokalnym, międzymiastowym i międzynarodowym. W lutym 1931 r. odbyły się już trzecie zawody bokserskie z Austrią, zakończone wynikiem 13:3 dla Polski. Polacy górowali bezapelacyjnie nad Austriakami zarówno techniką, jak i celniejszymi i skuteczniejszymi ciosami23. W następnym miesiącu w Poznaniu pokonano Węgrów 10:624.
W listopadzie tego roku w Poznaniu zorganizowano kolejny znaczący mecz z Niemcami. Stolica Wielkopolski żyła tym wydarzeniem: Szaloną agitację rozwinęli Niemcy przed meczem, mobilizując wszystkich swoich rodaków w Poznaniu. Dość nadmienić, że już w pierwszym dniu przedsprzedaży biletów wykupili 3 rzędy najdroższej kategorii25. Ostatecznie wszystkie bilety zostały wyprzedane i reprezentacyjną halę Targów Poznańskich wypełniła sześciotysięczna publiczność. Tłum, dla którego brakło miejsc, oczekiwał na wynik walk przed budynkiem. Polacy wygrali 10:6, co „Przegląd Sportowy” określił mianem największego triumfu w historii polskiego pięściarstwa. Drużyna niemiecka wskutek wewnętrznych nieporozumień pozbawiona była wybitnych zawodników z Bawarii, jednak nie umniejszało to wartości polskiego zwycięstwa. Miało ono tym większe znaczenie, że choć Niemcy od dawna uchodzili za czołówkę światowego boksu, to swoją pozycję potwierdzili wcześniejszym zwycięstwem nad Amerykanami.
Polacy dżentelmenerią górowali nad Niemcami
We wrześniu 1932 r. odnotowano spadek formy naszych zawodników: Polacy zupełnie niespodziewanie zremisowali z Włochami26. Słabe wyniki polskich pięściarzy szokowały dziennikarzy i kibiców, zwłaszcza że nastąpiły po znaczących sukcesach – choćby z Poznania, gdzie rok wcześniej pokonano Niemców. Pojedynki z zachodnim sąsiadem elektryzowały społeczeństwo; wielokrotnie wspominano Niemców jako najlepszych zawodników świata, a przy rosnącym napięciu politycznym symboliczny ciężar tych walk rósł. Na początku listopada 1932 r. na stronie tytułowej „Przeglądu Sportowego” pisano: Czekamy na Dortmund27. Na zbliżający się mecz patrzono z równie wielką nadzieją, jak obawą. Pojedynek wzbudzał mnóstwo emocji również w Niemczech: z okolicznych miast i miasteczek organizowano specjalne wyjazdy autobusowe dla kibiców, polski konsulat w Essen zaś zbierał miejscową Polonię. Jeden z dyrektorów tamtejszej placówki zapewniał nawet, że entuzjazm dla meczu polsko-niemieckiego przewyższa zainteresowanie przeprowadzonymi ostatniej niedzieli wyborami do Reichstagu28. Niemcy byli spragnieni rewanżu nie tylko z pobudek czysto sportowych: Prasa niemiecka, uważając, że w Polsce przypisuje się spotkaniu w Dortmundzie więcej niż sportowe znaczenie, idzie jeszcze dalej w tym kierunku i twierdzi, że (…) zwycięstwo ósemki Rzeszy jest nieodzowne choćby ze względu na wzmocnienie uczuć oczekującej z niecierpliwością wyniku mniejszości niemieckiej29.
Przed meczem zorganizowano obóz treningowy w Poznaniu, prowadzony przez pioniera walk pięściarskich por. Kazimierza Laskowskiego. Wspominając wyjazd na zawody, ówczesny prezes PZB Jan Kuczyk pisał: Widziałem dolę i niedolę i poniewierkę tego ludu, zajrzałem nieraz w oczy zahukanego dziecka robotnika polskiego, którego ojciec „w polu kark swój giął”, wysługując się niemieckiemu „baurusowi”. I dlatego właśnie w tym Dortmundzie tak bardzo zależało mi na tym, by drużyna nasza zwyciężyła, bo wiedziałem, że w tej Westfalenhalle wśród 10 000 widzów setki młodych, na wpół wynarodowionych Polaków może po raz pierwszy w życiu słuchało hymnu polskiego i przebudzonym instynktem narodowym pragnęło zwycięstwa pięści polskich30.
Niestety, zawody w Dortmundzie Niemcy wygrali rekordowym wynikiem 14:2. Podkreślano jednak, że polscy pięściarze – choć gorsi od przeciwników – reprezentowali godnie narodowe barwy, zyskując przy tym sympatię publiczności, która aczkolwiek upojona triumfem, żegnała Polaków bardzo przyjaźnie31.
Porażka z Niemcami nie obniżyła morale naszych bokserów. W grudniu tego samego roku reprezentacja Polski z powodzeniem pojedynkowała się ze Szwecją, a w następnym roku odbyto na poziomie klubowym 18 spotkań międzynarodowych – Polacy przegrali zaledwie jedno z nich32. Coraz głośniej zaczęło się wówczas robić o Szapselu Rotholcu, bokserze żydowskiego pochodzenia, który w 1933 r. zdobył tytuł mistrza Polski.
W 1934 r. na ringu ponownie spotkały się reprezentacje Poznania i Berlina. Zwycięstwo przedstawicieli stolicy Wielkopolski 12:4 uważano za symboliczny odwet za Dortmund33. Kolejny mecz z Niemcami odbył się w kwietniu, na poziomie reprezentacji kraju. Spotkanie miało rozgrywać się w duchu rzekomej przyjaźni, potwierdzonej w styczniu tego roku podpisaniem przez oba państwa paktu o nieagresji. Nie oznaczało to, że ciążąca na zawodnikach presja zmalała. Nie rozczarujcie naszego wodza, Adolfa Hitlera, któremu sport bokserski tyle zawdzięcza!! Chcemy zwyciężyć nie tylko dla nas samych i jako przedstawiciele Niemieckiego Związku Bokserskiego, ale jako przedstawiciele całego narodu niemieckiego! – apelowano do niemieckich pięściarzy34. Mecz zakończył się wynikiem 10:6 dla Niemców, przy czym należy odnotować zwycięstwo Szapsela Rotholca, które musiało zaboleć zawodników zza zachodniej granicy35. W tym samym czasie, w rozgrywającym się równolegle spotkaniu, Polacy pokonali Austriaków 10:6.
Również w kwietniu 1934 r. w Budapeszcie odbyły się mistrzostwa Europy, na których medale zdobyli zawodnicy znani na ringach od lat: w wadze piórkowej brązowy medal wywalczył Mieczysław Forlański, w wadze średniej medal srebrny – Witold Majchrzycki, w wadze półciężkiej srebro zdobył Roman Antczak, w wadze muszej brąz przypadł Szapselowi Rotholcowi, a w wadze koguciej po brąz sięgnął Tadeusz Rogalski36. W maju delegacja polskich zawodników udała się do USA i choć wyjazd ten miał nikłe znaczenie sportowe, warto odnotować wielki entuzjazm chicagowskiej i nowojorskiej Polonii.
Jesienią 1934 r. polska drużyna walczyła z Czechosłowacją (rozgrywki zakończone wynikiem 11:5 dla Polski, ale z powodu błędów w sędziowaniu unieważnione), oraz z Niemcami w Essen (zwycięstwo Niemców 11:5). W lutym 1935 r. w Poznaniu Polacy zwyciężyli nad Węgrami 9:737. Indywidualne mistrzostwa Polski przyniosły poznańskim zawodnikom siedem tytułów mistrzowskich, potwierdzając niezmiennie silną pozycję okręgu wielkopolskiego.
W związku ze zbliżającymi się igrzyskami w Berlinie w sierpniu 1935 r. zorganizowano miesięczny obóz szkoleniowy dla 22 pięściarzy. Ćwiczyli oni pod okiem znakomitego trenera Feliksa Stamma, który z uwagi na ojcowskie podejście do podopiecznych zyskał pseudonim „Papa”. Efekty obozu szkoleniowego zostały zaprezentowane 1 września 1935 r. podczas meczu z Niemcami, zakończonego porażką Polaków 6:10. Na stadionie Wojska Polskiego w Warszawie przy udziale – według różnych relacji – nawet dwudziestopięciotysięcznej publiczności wysoką formę pokazali Szapsel Rotholc, Aleksander Polus i Henryk Chmielewski. Pod jednym względem Polacy górowali zdecydowanie nad Niemcami: walki fair i pełnej dżentelmenerii38.
Drugi obóz treningowy przed igrzyskami olimpijskimi odbył się na przełomie lutego i marca 1936 r. i wzięło w nim udział 14 pięściarzy39.
Podczas igrzysk w Berlinie w sierpniu 1936 r. polski boks reprezentowali: Edmund Sobkowiak, Antoni Czortek, Aleksander Polus, Czesław Cyraniak, Józef Pisarski, Henryk Chmielewski i Stanisław Piłat; zabrakło powołanego do kadry, lecz kontuzjowanego Szapsela Rotholca40. Poza eliminacje awansowali Edmund Sobkowiak, który doszedł do ćwierćfinału, i Henryk Chmielewski, który zajął czwarte miejsce – kontuzja nie pozwoliła mu stanąć do walki o brązowy medal. – Nic z takimi łapami zwojować nie można. Jak uderzyłem niemi Norwega Tillera, to tak mnie zabolało, że przewróciłem się na ziemię – mówił bokser po walce41. Podczas eliminacji Chmielewski zwyciężył Amerykanina Jimmy’ego Clarka (jedynego czarnoskórego boksera na igrzyskach w Berlinie). Ten później chwalił Polaka w wywiadzie: To bardzo dobry bokser – ostro bije. Chciałbym być w Ameryce jego opiekunem! Za jedyną jego wadę uważam brak należytego krycia, wskutek czego łatwo go dostać prawym sierpem. Jeśli pan oglądał walkę, to pamięta pan, że trafiałem go często prawym. W każdym razie Polak wygrał ze mną zasłużenie. Był lepszym!42
Sobkowiak. Rotholc (!). Kajnar i Chmielewski. Tę czwórkę zawodników możemy zawsze bez zmrużenia oka wysyłać w świat. Wstydu nam nie zrobi i będzie wszędzie walczyć jak równy z równym43 – pisał po igrzyskach dziennikarz „Przeglądu Sportowego”. Choć polscy pięściarze nie osiągnęli medalowych sukcesów, to – zarówno pod względem organizacyjnym, jak i szkoleniowym – wzbudzali nadzieje w związku z kolejnymi igrzyskami, które zaplanowano na 1940 r.
Pod koniec 1936 r. PZB zrzeszał 145 klubów, z czego 63 spełniały wymagania formalne do posiadania głosu na walnym zgromadzeniu44. Od 1927 r. rozgrywano również drużynowe mistrzostwa Polski w boksie. Najczęściej, bo aż 11 razy45, zwyciężała w nich Warta Poznań46. Nieustanny rozwój pięściarstwa można zaobserwować na przykładzie międzynarodowych spotkań z początku 1937 r., kiedy to Polacy wygrali 12:4 z Norwegią, 15:1 z Austrią i 10:6 z Węgrami47. Wynik z przegranego 5:11 spotkania w Dortmundzie pokazuje nie tylko to, że reprezentacja III Rzeszy wciąż stanowiła światową czołówkę pięściarstwa, lecz także że polscy pięściarze bez wstydu mogli z nią rywalizować.
Przed mistrzostwami Europy w 1937 r. pod kierownictwem Feliksa Stamma odbył się w Poznaniu dziesięciodniowy obóz kondycyjny. Wyznaczono po nim ośmiu zawodników, którzy mieli reprezentować kraj w Mediolanie – byli to: Edmund Sobkowiak, Antoni Czortek, Aleksander Polus, Stanisław Woźniakiewicz, Janisław Sipiński, Henryk Chmielewski, Franciszek Szymura i Stanisław Piłat. Wielkim sukcesem było zdobycie w pięknym stylu drużynowego mistrzostwa Europy. Do kraju przywieziono wtedy oprócz Pucharu Narodów dwa złote medale, zdobyte przez Aleksandra Polusa i Henryka Chmielewskiego, oraz dwa srebra – Edmunda Sobkowiaka i Franciszka Szymury48.
Te osiągnięcia sprawiły, że Aleksander Polus i Henryk Chmielewski zostali powołani do pierwszej w historii reprezentacji Europy, która w 1937 r. w Chicago i Kansas City zmierzyła się z Amerykanami. Obecność Polaków oraz dwa odniesione przez nich zwycięstwa wywołały wielki entuzjazm Polonii i spotkały się z uznaniem w amerykańskiej prasie49.
W 1938 r. polscy bokserzy odbyli szereg walk na poziomie klubowym – krajowym i międzynarodowym. Szczególne znaczenie miał mecz Polska–Niemcy, który odbył się w lutym w Poznaniu, zakończony zwycięstwem 10:6 nad Niemcami50. Na 12 międzynarodowych spotkań zorganizowanych w tym roku polska reprezentacja zwyciężyła w 8 (z Włochami, Niemcami, Finlandią, Francją, Łotwą, Szwajcarią i dwukrotnie z Estonią)51.
Polak jest dobrym bokserem, jak jest dobrym żołnierzem
Za największe osiągnięcia polskiego pięściarstwa międzywojennego należy uznać: dwa srebrne medale zdobyte na mistrzostwach Europy w Budapeszcie w 1930 r. (Forlański, Majchrzycki); dwa srebrne (Majchrzycki, Antczak) i trzy brązowe medale (Forlański, Rotholc, Rogalski) przywiezione z mistrzostw Europy w Budapeszcie z 1934 r. oraz dwa złote (Polus, Chmielewski) i dwa srebrne medale (Sobkowiak, Szymura) wywalczone na mistrzostwach Europy w Mediolanie w 1937 r. Dodatkowo Polacy zostali drużynowymi mistrzami Europy, a Polusa i Chmielewskiego powołano do reprezentacji Europy na wyjazd do USA.
Pod koniec lat 30. Polacy osiągali liczne sukcesy międzynarodowe, PZB zaś z ogromną nadzieją spoglądał na zbliżające się igrzyska olimpijskie, które miały się odbyć w 1940 r. (początkowo w Tokio, później – wskutek wybuchu wojny japońsko-chińskiej – w Helsinkach). Polska reprezentacja pięściarska, charakteryzująca się wysokim poziomem technicznym oraz ponadprzeciętną odwagą i walecznością, z powodzeniem mogła stanąć do walki o medale.
Jednak bieg historii sprawił, że polscy bokserzy musieli poświęcić siły na inne starcie ze swoim największym ringowym rywalem – Niemcami. 1 września 1939 r. III Rzesza zaatakowała Polskę. W tej okrutnej walce, w której nie obowiązywały żadne zasady, a porządku nie strzegli żadni sędziowie ani międzynarodowi arbitrzy, polscy pięściarze wsławili się męstwem i niezłomnością. Polak bić się lubi i bić się umie. To leży w jego krwi i dlatego Polak jest dobrym bokserem, jak jest dobrym żołnierzem52 – pisano w publikacji z 1939 r. – Wtenczas śmielej staną do walki z przeciwnościami życia – na dystans, półdystans czy w zwarciu i wytrzymają nie trzy rundy, nie piętnaście rund, lecz całą serię zmagań. Wtedy też śmielej będą mogli pójść w bój, gdy zajdzie ku temu potrzeba, gdy nie gong, a grom dziejowy obwieści, że „ring wolny”53.
1 Z. Wende, Samouczek boksu, Łódź 1935, s. 5.
2 W. Mirzyński, [w:] Dzieje boksu polskiego. 1920–1938, Poznań 1939, s. 3.
3 L. Olszewski, 60 lat PZB, „Boks” 1983, nr 12, s. 3.
4 K. Laskowski, Pierwsze K.O., [w:] Dzieje boksu polskiego. 1920–1938, s. 15.
5 W gmachu SCALI! Niewidziane dotychczas w Łodzi widowisko sportowe!, „Rozwój” 1920, nr 150, s. 7.
6 K. Laskowski, Pierwsze K.O., s. 17.
7 S. Ciara, Ostatnia część cyklu – 90 lat historii K-P OZB, http://www.bokser.org/content/2016/10/13/125126/ [dostęp: 10.03.2022].
8 J. Drozd, Z. Gorlewski, Z kart historii polskiego boksu. Księga pamiątkowa na 90-lecie Polskiego Związku Bokserskiego (1923–2013), Gdynia–Warszawa 2013, s. 3.
9 M. Jęczkowiak, Zarys historii pięściarstwa polskiego, [w:] Dzieje boksu polskiego. 1920–1938, s. 52.
10 M.in.: Władysław Pytlasiński (prezes PTA, znakomity zapaśnik, oficer policji), Stanisław Samborski (PTA), por. Kazimierz Laskowski, Jerzy Pochwalski (AZS Kraków, Sokół Zgierz), Jan Wacław Łada (prezes szkoły bokserskiej „Knock-out”), Władysław Karczmarek (szkoła bokserska „Knock-out”), kpt. Henryk Królikowski-Muszkiet (PTA, redaktor tygodnika „Stadjon”, weteran wojny polsko-bolszewickiej, zamordowany przez Sowietów w Charkowie), Franciszek Woliński (Kujawski Klub Bokserski), Wiktor Junosza-Dąbrowski (Kujawski Klub Bokserski), Zygmunt Szajer, Roman Niewiadomski, Władysław Kowalski (Wielkopolski Klub Bokserski), Felicjan Latowski (trener KS Warta). Za: J. Drozd, Z. Gorlewski, dz. cyt., s. 3.
11 M. Jęczkowiak, dz. cyt., s. 54.
12 N. Borzęcki, VIII Letnie Igrzyska Olimpijskie (Paryż 1924). Équipe de Pologne! Letni debiut reprezentacji narodowej,
cz. II, https://historia.org.pl/2016/05/17/paryz-1924-equipe-de-pologne-letni-debiut-reprezentacji-narodowej
-cz-ii/ [dostęp: 24.03.2022].
13 M. Jęczkowiak, Zarys historii pięściarstwa polskiego, [w:] Dzieje boksu polskiego. 1920-1938, s. 56–61.
14 Tryumf bokserski nad Austrją, „Stadjon” 1928, nr 29, s. 5.
15 Tamże.
16 W. Junosza, List z Amsterdamu, „Stadjon” 1928, nr 32, s. 11.
17 Tenże, List z Amsterdamu, „Stadjon” 1928, nr 33, s. 5.
18 W kilku wierszach, „Stadjon” 1929, nr 5, s. 14.
19 J. Kuczyk, Garść refleksji, [w:] Dzieje boksu polskiego. 1920–1938, s. 29.
20 H. Kurzyński, Mistrzostwa Polski w boksie, 2002, s. 17.
21 W. Junosza, W piątek walczymy z Austrją, „Przegląd Sportowy” 1930, nr 30, s. 1.
22 Wiadomości ze Śląska, „Górnoślązak” 1929, nr 189, s. 3.
23 Z ringów bokserskich, „Stadjon” 1931, nr 9, s. 14.
24 Z ringów bokserskich, „Stadjon” 1931, nr 11, s. 2.
25 Polska–Niemcy 10:6, „Przegląd Sportowy” 1931, nr 90, s. 1.
26 Remis bokserów z Włochami, „Przegląd Sportowy” 1932, nr 76, s. 2.
27 Czekamy na Dortmund, „Przegląd Sportowy” 1932, nr 91, s. 1.
28 Tamże.
29 Tamże.
30 J. Kuczyk, dz. cyt., s. 29.
31 Klęska bokserów, „Przegląd Sportowy” 1932, nr 92, s. 1.
32 M. Jęczkowiak, dz. cyt., s. 72.
33 S. Śliwiński, Niemal jak w Dortmundzie…, „Przegląd Sportowy” 1934, nr 3, s. 2.
34 H. Gliner, Bokserzy walczą na dwa fronty, „Przegląd Sportowy” 1934, nr 34, s. 1.
35 J. Erdman, Mistrz Europy pokonany w Poznaniu, „Przegląd Sportowy” 1934, nr 35, s. 4.
36 Nowi mistrzowie Europy, „Przegląd Sportowy” 1934, nr 31, s. 2.
37 J. Drozd, Z. Gorlewski, dz. cyt., s. 23.
38 J. Grabowski, Polska–Niemcy 6:10. Rotholc, Krzemiński i Chmielewski triumfują. Sędziowie krzywdzą Polusa. 25.000 widzów, „Przegląd Sportowy” 1935, nr 93, s. 2.
39 M. Jęczkowiak, dz. cyt., s. 77.
40 R. Gawkowski, J. Rokicki, Boks, wojna i miłość – losy Szapsy Rotholca, „Stolica. Warszawski Magazyn Ilustrowany” 2012, nr 3, s. 19.
41 J. Kusociński, U dwu asów wagi średniej, „Przegląd Sportowy” 1936, nr 71, s. 2.
42 Tamże.
43 K. Gryżewski, Tylko punktowane miejsca mają wartość…, „Przegląd Sportowy” 1936, nr 71, s. 3.
44 M. Jęczkowiak, dz. cyt., s. 80.
45 W. Gorczyca, R. Rudowski, 60 lat polskiego boksu – Polski Związek Bokserski 1923–1983, Kraków 1983, s. 64–67.
46 Inne źródła podają, że Warta Poznań 12 razy zdobyła drużynowe mistrzostwo Polski.
47 M. Jęczkowiak, dz. cyt., s. 86.
48 J. Erdman, Polska na czele mocarstw pięściarskich, „Przegląd Sportowy” 1937, nr 37, s. 2.
49 M. Jęczkowiak, dz. cyt., s. 84.
50 J. Erdman, Zasłużony sukces po wspaniałej walce, „Przegląd Sportowy” 1938, nr 13, s. 1.
51 J. Drozd, Z. Gorlewski, Z kart historii polskiego boksu, dz. cyt., s. 23.
52 J. Bilewski, O wartości boksu jako sportu i o tym dlaczego Polak jest dobrym bokserem, [w:] Dzieje boksu polskiego. 1920–1938, s. 10.
53 K. Glabisz, Jubilatem laureat, [w:] Dzieje boksu polskiego. 1920–1938, s. 8.