Jeszcze nigdy dotąd na przestrzeni 100-letniej historii PZN narciarze z orzełkiem na ramieniu nie zdobyli tylu medali olimpijskich, mistrzostw świata FIS i nie stawali tak często na podium zawodów Pucharu Świata FIS w skokach narciarskich, biegach narciarskich i snowboardzie1 – pisze Wojciech Szatkowski o latach 2000–2019, czyli dwóch najlepszych dla polskiego narciarstwa dekadach. W tym czasie Biało-Czerwoni tryumfowali m.in. na zimowych igrzyskach olimpijskich oraz mistrzostwach świata. Czy kolejne pokolenie sportowców pójdzie w ślady wybitnych poprzedników? Skoczkowie, biegacze, biathloniści, snowboardziści – wśród najmłodszych zawodników nie brak prawdziwych talentów i nadziei na kolejne medale.
Rok 1989 otwierał nową epokę w dziejach Polski. Kraj zaczynał cieszyć się smakiem wolności. Nadchodziły nowe czasy i wielkie zmiany dla sportu, w tym dla narciarstwa, czego symbolicznym wyrazem stało się nadanie Wielkiej Krokwi imienia Stanisława Marusarza2, człowieka, który niezależnie od wichrów historii pozostał wierny Polsce i swojej wielkiej sportowej pasji. Zanim jednak z początkiem XXI w. nastała złota epoka polskich nart, znaczona nazwiskami takich mistrzów, jak Justyna Kowalczyk, Adam Małysz, Kamil Stoch czy Dawid Kubacki, ich miłośnicy musieli zmierzyć się z trudną rzeczywistością lat 90. Wraz z przemianami ustrojowo-gospodarczymi rozpoczął się proces profesjonalizacji sportu. Narciarstwo postrzegano wówczas jako dziedzinę dość niszową i niezapowiadającą zwycięstw w przyszłości, pozbawioną potencjału marketingowego. Przez długi czas nie miało zatem odpowiedniego zaplecza finansowego i rezerw ludzkich oraz właściwej infrastruktury, do tego nie cieszyło się zbyt dużą popularnością z racji pokutującego wyobrażenia, że Polska w dziedzinie sportów zimowych nigdy nie była taką potęgą, jak Norwegia czy Austria. Ale i w tych mało sprzyjających warunkach pierwsze sportowe indywidualności od czasu do czasu rozbłyskiwały talentem i wolą walki. Do sukcesów tego okresu trzeba zaliczyć piąte miejsce Andrzeja Bachledy-Curusia III w kombinacji alpejskiej wywalczone podczas igrzysk olimpijskich w Nagano (1998) oraz piątą lokatę Roberta Matei na normalnej skoczni na mistrzostwach świata w skokach w Trondheim (1997). Talent objawił też Tomasz Sikora jako mistrz świata w biathlonie z 1995 r. oraz Adam Małysz (ur. 1977) – zwycięzca zawodów Pucharu Świata w latach 1996 i 1997.
Adam Małysz. „Zamiast latać po dachach…”
Czterokrotnie stawał na olimpijskim podium, tyle samo razy wywalczył tytuł mistrza świata i odniósł zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata (w tym trzy razy z rzędu). Osiągał spektakularne sukcesy podczas Turnieju Czterech Skoczni (m.in. złoto i brąz), trzykrotnie okrzyknięto go zwycięzcą Turnieju Nordyckiego3. Aż 21 razy sięgnął po tytuł zimowego mistrza Polski w skokach narciarskich, a 18 razy tryumfował w sezonie letnim. Wyrównał rekord globu w długości skoku narciarskiego, lecąc na odległość 225 m (Planica 2003), po czym poprawił ten imponujący wynik o 5,5 m w Vikersund, ustanawiając również swój rekord życiowy (2011). W całej swej karierze wystartował w 349 konkursach Pucharu Świata; 198 razy znalazł się w pierwszej dziesiątce4, a 39 – zwyciężył5. Czterokrotnie okrzyknięto go najlepszym sportowcem Polski w prestiżowym plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Za swe wybitne osiągnięcia otrzymał Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Komandorski OOP i Krzyż Oficerski OOP. To dokonania Adama Małysza, wiślanina stworzonego do najdalszych lotów6.
3 lutego 2001 r. podczas konkursu skoków w Pucharze Świata na niemieckiej skoczni w Willingen na młodym skoczku spoczął wzrok wszystkich kibiców, kilka tygodni wcześniej jako pierwszy Polak wygrał bowiem elitarny Turniej Czterech Skoczni7. Tymczasem wiatr dął coraz bardziej i jego silne podmuchy dawały się we znaki kolejnym zawodnikom. Zmagający się z niesprzyjającym żywiołem Małysz wylądował na 122 m i osiągnął ósmą pozycję w rankingu. Niemniej to, co pokazał podczas drugiego skoku, wprawiło wszystkich w euforię. Wydawało się, że zdołał pokonać siłę przyciągania ziemskiego i ten lot nie będzie miał końca! To nieprawdopodobne! On przeskoczył skocznię! – wołali do mikrofonów komentatorzy sportowi. […] Nasz skoczek odpiął narty i stał przed obiektywami kamer, czekając na ogłoszenie wyników. Stał i stał, uśmiechał się pod swoim sławnym wąsem […]. Okazało się, że poleciał tak daleko, że sędziowie mieli problem z pomiarem! To był lot poza zasięg oznaczeń odległości umieszczonych na skoczni! W końcu jednak wyświetlił się wynik: 151,5 metra!8 Małysz tryumfował. Do tego pobił rekord skoczni o 9,5 m!
Narciarstwo fascynowało go od zawsze. Przygodę ze sportem rozpoczął już w wieku sześciu lat. Pierwsze deski, jakie miał na nogach, to właśnie narty do skakania. W pamięć zapadły mu na zawsze dziecięce próby unoszenia się w powietrzu pod czujnym okiem wuja Jana Szturca. Nie zapomni też, jak odbiwszy się z progu, pofrunął wysoko, podczas gdy jego o kilka numerów za duże buty wraz z nartami… zostały na dole, tak że lądował w samych skarpetkach9. Gdy miał siedem lat, zadebiutował na małej, dziesięciometrowej skoczni w Wiśle. Konkurentów było dwóch: on i jego kolega Włodek Wąsowicz. Adam skoczył wówczas 9 m i 11 m, wywracając się przy drugim podejściu i, jak z uśmiechem wspominał, zajął drugie zaszczytne miejsce10.
Z narciarskich akrobacji powietrznych czerpał wielką radość, choć jego obawy rosły, gdy musiał stawać na szczycie coraz większych skoczni. Niesamowitym przeżyciem był dla Małysza pierwszy skok z „mamuta”. Nie przypuszczałem, że te skocznie mogą być aż tak olbrzymie – wyznawał. Pamiętam, że mocno się spociłem przed skokiem, a po nim nogi trzęsły mi się jak galareta […]. W tej chwili „mamuty” nie robią już na mnie większego wrażenia oprócz tego, że czasami, gdy jest zła pogoda i mocno dmucha, nie mam zielonego pojęcia, co mnie może spotkać w powietrzu11.
Zanim Adam stał się wirtuozem skoków narciarskich, startował w kombinacji norweskiej. W tej właśnie dyscyplinie został mistrzem Polski juniorów, a także zadebiutował podczas Pucharu Świata. Były to pierwsze poważne zawody międzynarodowe, w jakich wziął udział. Startował drużynowo, m.in. z Łukaszem Kruczkiem i Mirosławem Grzybowskim. Emocje sięgały zenitu, stres zżerał młodych zawodników. Wystartowali z opóźnieniem, bo rozgorączkowany Mirek zapomniał koszulki z numerem. Na trasie walczyli jak lwy, choć w udziale przypadło im ostatnie miejsce12. Humorów to jednak nie popsuło, bo liczył się sam start w prestiżowej imprezie sportowej. Nie byli w stanie jeszcze dorównać seniorom, ale ich starania zostały nagrodzone gromkimi brawami13.
Właściwe kombinacji norweskiej ciężkie, forsowne treningi okazały się zbyt wyczerpujące dla sportowca o drobnej posturze. Toteż Adam Małysz zdecydował się zrezygnować z biegów i całkowicie poświęcić skokom. Do tego musiał znaleźć czas na naukę (uczył się w szkole zawodowej fachu blacharza-dekarza) oraz… grę w piłkę, której oddawał się z zapałem. Cały czas miał przed oczyma swego idola – Jensa Weissfloga, niemieckiego skoczka, czterokrotnego medalistę olimpijskiego, dziewięciokrotnego medalistę mistrzostw świata, zdobywcę Pucharu Świata i czterokrotnego zwycięzcę Turnieju Czterech Skoczni. Chciał być jak on i rywalizować z najlepszymi. Los sprawił, że na 90-metrowej skoczni w Oberwiesenthal Polak obejrzał jego ostatni występ. Kończył karierę w wieku 32 lat, a potrafił wygrać konkurs i pobić jeszcze rekord skoczni, ruszając z tego samego rozbiegu co inni. Dla mnie to było coś wielkiego, wspaniałego14 – przyznawał polski skoczek.
Momentem przełomowym w karierze Małysza okazał się występ na mistrzostwach świata seniorów w kanadyjskim Thunder Bay (1995), gdzie jako junior dokonał nie lada wyczynu: zdobył 10. miejsce na normalnej skoczni i 11. na dużej. Doskonale radził sobie na treningach, wygrał nawet jedną serię. Wtedy też jego narciarski geniusz po raz pierwszy zabłysnął na arenie międzynarodowej. Nowicjusz został dostrzeżony przez znakomitych skoczków, którzy gratulowali mu i poklepywali go po plecach. Thunder Bay dało Małyszowi poczucie wewnętrznej siły i wiarę w to, że skocznia może należeć do niego. Już w następnym sezonie (1995/1996) wygrał konkurs w Holmenkollen, kolebce narciarstwa klasycznego, a także trzy razy stanął na podium – w amerykańskim Iron Mountain, finlandzkim Lahti i szwedzkim Falun. Dzięki temu w końcowej punktacji Pucharu Świata zajmował siódmą pozycję15. Bardzo dobrze szło mu również w Oslo (1996), gdzie na treningach dawał z siebie wszystko, choć coraz bardziej doskwierały mu bolące piszczele. Przeciążenie organizmu doprowadziło do zapalenia okostnej. Skoczek nie poddał się chorobie i wystąpił w kwalifikacjach: Zacisnąłem zęby, skoczyłem i dostałem się do zawodów, które ostatecznie wygrałem. Było to moje pierwsze w karierze zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata. Wtedy spełniło się moje dziecięce marzenie. Byłem niezmiernie szczęśliwy i nie zapomnę tego do końca życia. Był to konkurs kończący sezon 1995/96, który w klasyfikacji generalnej wygrał Austriak Andreas Goldberger16.
Po kolejnych zwycięstwach – w Sapporo i Hakubie – w karierze sportowej Małysza nastąpił niespodziewany kryzys. Paradoksalnie przypadł on na szczególnie radosne momenty w jego życiu osobistym: poślubił wówczas swą wybrankę Izabelę i doczekał się przyjścia na świat córki Karoliny. W rywalizacji narciarskiej osiągał jednak coraz słabsze wyniki. Snułem się […] niczym cień po skoczniach, nie licząc się w ogóle w zawodach. Nawet jeżeli udało mi się zakwalifikować do drużyny, i tak skakałem słabo17 – wspominał tamten trudny czas. Co gorsza, jego debiutancki start olimpijski na igrzyskach w Nagano (1998) zakończył się klęską (51. miejsce – K-90; 52. miejsce – K-120). Myślał wręcz o tym, by rzucić sport na rzecz pracy w wyuczonym zawodzie. Nie pozwoliła mu na to wspierająca go we wszystkim rodzina, zwłaszcza żona i ukochana babcia Helena Szturcowa. Takie „dołki” przechodzą wszyscy i nie tylko w sporcie – pocieszała wnuka. Uważam, że masz talent i zamiast latać po dachach, powinieneś „fruwać” na skoczniach18. Małysz wiedział, że aby pokonać wewnętrzny kryzys, musi coś w sobie zmienić. Los okazał się mu sprzyjać, bo na jego drodze stanęli właściwi ludzie – psycholog Jan Blecharz, specjalista od fizjologii prof. Jerzy Żołądź, a przede wszystkim nowy trener – Apoloniusz Tajner, który zastąpił Pavla Mikeskę. To wszystko uskrzydliło Małysza. Stopniowo odzyskiwał wiarę w siebie i własne możliwości. Latał coraz śmielej i coraz dalej…
„…frunąłem strasznie daleko”
Złotą serię podniebnych skoków skoczek zainicjował w sezonie 2000/2001, który był dla niego niczym sen. Przed Turniejem Czterech Skoczni trenował zapamiętale w Sankt Moritz, na wysokości 2000 m. Było to wówczas jedyne dostatecznie zaśnieżone miejsce w Europie i zjechały tam wszystkie ekipy. Już wtedy Apoloniusz Tajner nie mógł wyjść z podziwu, bo Adam skakał rewelacyjnie, przeskakiwał obiekt. Jeździł z rozbiegów o cztery belki niższych od pozostałych, a i tak lądował w okolicy setnego metra na obiekcie K-90. I to już stamtąd wszyscy zaczęli dawać sygnał, że może być nie do pokonania19. Ćwiczył też w Ramsau, gdzie jego wyczyny obserwował Andreas Goldberger – trzykrotny zwycięzca Pucharu Świata. On będzie wygrywał – z taką wieścią zadzwonił do menadżera Ediego Federera, a ten od razu zaproponował 23-letniemu wiślaninowi podpisanie umowy i tym samym wprowadził go do swojego teamu20.
Małysz szedł jak burza. W 2001 r. należały do niego zwycięstwa w austriackim Innsbrucku (4 stycznia) i Bischofshofen (6 stycznia), czeskim Harrachovie (13 i 14 stycznia), amerykańskim Salt Lake City (20 stycznia), japońskim Sapporo (27 i 28 stycznia), niemieckim Willingen (4 lutego), szwedzkim Falun (7 marca), norweskim Trondheim (9 marca) i Oslo (11 marca)21. Skakałem przecież niby tak samo jak dawniej – przyznawał zdumiony swoimi sukcesami – a mimo to moi rywale zostawali daleko z tyłu. Obojętnie, jak się wtedy odbiłem i jaki miałem wiatr, frunąłem strasznie daleko. Pamiętam, jak inni skoczkowie patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Zastanawiali się, co ja takiego robię? Ba! Sam nie wiedziałem, dlaczego tak się dzieje22. W tym właśnie najszczęśliwszym dla siebie sezonie 2000/2001 Adam został zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni i po raz pierwszy sięgnął po Kryształową Kulę jako najlepszy skoczek w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
W 2001 r., u szczytu formy, wystartował na mistrzostwach świata w Lahti, gdzie jego największym konkurentem w wyścigu o złoto okazał się Martin Schmitt. Na treningach Adam radził sobie doskonale, zachodziła tylko obawa, czy nowe kombinezony, szyte dla niego przez niemiecką firmę, dotrą na czas. Niemcy długo zwlekali z realizacją zamówienia, zapewne dlatego, że w Polaku z Wisły widzieli najgroźniejszego rywala dla swoich skoczków. Stroje dotarły niemal w ostatniej chwili, choć czasu było niewiele, by je przeszyć i dopasować. Wreszcie nadszedł dzień wielkiej próby – konkurs na dużej skoczni. Po pierwszej serii Adam wyszedł na prowadzenie, a Martin uplasował się tuż za nim. Skocznia w Lahti słynęła jednak z tego, że często wiały na niej silne wiatry. W drugiej serii szczęście uśmiechnęło się do Schmitta, bo to jemu mocno dmuchnęło pod narty i poszybował niezwykle daleko. Adam, by go pokonać, musiałby oddać jeszcze dłuższy skok, ale wiatr mu nie sprzyjał. Ostatecznie zajął drugie miejsce i został wicemistrzem świata. Postanowił, że nie da za wygraną i pełną skalę swych możliwości pokaże na średniej skoczni. Wprawdzie po pierwszej serii był drugi, lecz o zwycięstwie miał zdecydować skok finałowy. Zdawałem sobie sprawę – opowiadał – że muszę wszystko postawić na jedną kartę. W związku z tym, że byłem w formie, wystarczyło skoczyć bardzo spokojnie… I tak też się stało. Pojechałem bez zbędnego podniecenia, spokojnie i… wyszedł mi wtedy chyba jeden z lepszych skoków w tamtym sezonie. Kiedy wylądowałem, wiedziałem, że jestem bardzo blisko tego, co sobie postanowiłem po skoku Martina. Byłem szczęśliwy. Wojtek Skupień złapał mnie i podniósł do góry. Podbiegli inni członkowie naszej ekipy, wszyscy mi gratulowali23. Adam tryumfował jako złoty medalista mistrzostw świata na średniej skoczni – na ryneczku w Lahti, w blasku świateł i rzeszy rozradowanych widzów, wsłuchany w melodię Mazurka Dąbrowskiego.
„Miałem to «kopyto»”
Na igrzyska olimpijskie w Salt Lake City (2002) Małysz jechał jako faworyt. Złota nie zdobył, ale dwa razy stanął na podium. Na normalnej skoczni miał wystartować zaraz po Japończyku Noriakim Kasai. Ten się wywrócił, a po jego upadku zeskok został źle wyrównany. Podczas lądowania narta Adama wpadła w rowek wyżłobiony przez poprzednika i tylko dzięki swoim nadzwyczajnym umiejętnościom uniknął najgorszego. Występ przyniósł mu brązowy medal. Za to na dużej skoczni miał wielkie szanse na zwycięstwo. W związku z tym, że była ona niezwykle wysoko położona, co czyniło powietrze rzadszym, na sukces wpływało jak najlepsze odbicie. Jeździłem wtedy bardzo nisko, ekstremalnie – opowiadał Małysz – ale miałem to „kopyto”, by się odpowiednio mocno odbić. Z drugiej strony pech chciał, że w czasie konkursu wiatr zaczął kręcić. Gdyby dmuchało z tyłu, nie wiem, czy znalazłby się ktoś, kto by mnie pokonał. Niektórzy dostali wtedy wiatr z przodu i potrafili wślizgnąć się w niego. Szybowali pięknie. Ja wychodziłem chyba ponad tę warstwę powietrza, nie znajdowałem podmuchów, które by mnie poniosły, i spadałem24. Jednakże nawet wówczas Adam potrafił wywalczyć wicemistrzostwo. Tym samym stał się pierwszym polskim medalistą igrzysk zimowych od czasu „złotego skoku” Wojciecha Fortuny i pierwszym polskim zdobywcą dwóch zimowych medali olimpijskich na jednych igrzyskach.
W swej autobiograficznej książce skoczek zdradził, że na igrzyska olimpijskie firma Elan podarowała mu specjalne narty – na pierwszy rzut oka pokryte zieloną powłoką, lecz pod nią kryło się najprawdziwsze złoto. Plan był taki, by przed samym startem Małysz zerwał wierzchnią warstwę i błysnął złotem w locie. Miałoby to deprymująco wpłynąć na jego przeciwników i pokazać, że już czuje się niekoronowanym królem skoczni. Adam, człowiek skromny i prostolinijny, odmówił założenia złotych desek, bo uważał, że manifestację zwycięstwa powinien poprzedzić prawdziwy wyczyn. Jedną parę tych niezwykłych nart zachował na pamiątkę, drugą przeznaczył na licytację, nie ujawniając nikomu, jaką skrywają tajemnicę. Była to niespodzianka dla szczęśliwego nabywcy, który dopiero w chwili odbioru trofeum miał poznać jego rzeczywistą wartość25.
Wielki sukces Małysza w Salt Lake City uświetniła ceremonia rozdania medali. Piorunujące wrażenie na zdobywcy olimpijskiego srebra i brązu zrobiły mieniące się światła, pokazy sztucznych ogni, wspaniałe koncerty i „ten wyskakujący «Harry Potter», zwycięzca obu konkursów skoków, Szwajcar Simon Ammann”26. Podwójny tytuł wicemistrza na igrzyskach olimpijskich Adam zdobędzie ponownie w Vancouver (2010) na normalnej i dużej skoczni. W 2003 r. zatryumfuje natomiast na mistrzostwach świata w Val di Fiemme, gdzie sięgnie po dwa złote krążki (K-120, K-95). Cztery lata później stanie na najwyższym podium w Sapporo (K-90), a w 2011 r. zdobędzie brąz podczas mistrzostw świata w Oslo27.
Dzięki niezachwianej woli walki i zacięciu sportowemu, jak również skromności i pogodzie ducha Adam stał się bożyszczem tłumów i bohaterem narodowym. Swoimi dokonaniami podbił serca rodaków i udowodnił, że Polak może wchodzić w szranki z najpotężniejszymi rywalami i zwyciężać. Fenomen popularności Małysza został określony małyszomanią. Trener Tajner mówił: nagle, między tych pancernych rywali, uzbrojonych w ciężkie zbroje, czyli sprzęt, logistykę, zaplecze, transport, marketing i finanse jak z kopyta wparował lekkozbrojny Adam – właściwie bez zaplecza. I pokazał, że Polak potrafi. Jego zwycięstwa napawały ludzi dumą, podnosiły na duchu, pozwalały przetrwać – dziś nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale tak było. Adam rozbił tamten „układ” na skoczni […]. Ludzie płakali, zwycięstwa Adama miały inny wymiar. W Polsce zachodziły zmiany społeczne, polityczne, mentalne, dojrzewali młodzi ludzie – wychodziliśmy z komunizmu. Ludzie potrzebowali czegoś, co ich podniesie na duchu28. Adam Małysz dokonał więc rewolucji nie tylko w swojej dyscyplinie sportowej, lecz także w dziele przeobrażania Polski pod względem psychologicznym, społecznym i duchowym.
Kamil Stoch. „Mistrz i dobry duch naszej reprezentacji”29
Już u początków swej sportowej drogi Kamil Stoch (ur. 1987)30 – trzykrotny złoty medalista igrzysk olimpijskich i dwukrotny mistrz świata – został okrzyknięty następcą Adama Małysza31. Od najmłodszych lat chciał być sportowcem i skakać na nartach. Dlatego jeszcze jako kilkuletni chłopiec usypał sobie koło domu nieduży próg ze śniegu i rozpoczął narciarskie eksperymenty. Leciał zaledwie kilka metrów, ale radość była nieopisana. Z czasem dziecięce zabawy przerodziły się w profesjonalne treningi w miejscowym klubie narciarskim LKS Ząb, do którego zapisał ośmiolatka tato Bronisław, psycholog z wykształcenia. Toteż zaledwie dwunastoletni Kamil fruwał już na Krokwi, i to jak! Jego rekord z tamtych czasów to aż sto dwadzieścia osiem metrów! Powiedział wtedy szczerze, że marzy o złotym medalu olimpijskim. Przez następne lata konsekwentnie podążał za realizacją tego marzenia. Solidna praca wnet dała efekty – Kamil z roku na rok zaczął się piąć coraz wyżej w hierarchii najpierw polskich, a potem światowych zawodników32 – opowiadał profesor krakowskiej AWF Szymon Krasicki, w młodości zawodnik zakopiańskiego AZS, potem trener i komentator sportowy. Jako promotor pracy magisterskiej Kamila Stocha bacznie śledził rozwój jego kariery i kibicował podopiecznemu.
W lutym 2005 r. w Pragelato Kamil zdobył pierwsze punkty w zawodach Pucharu Świata, plasując się na siódmym miejscu. Dwa lata później wygrał w Oberhofie konkurs Letniego Grand Prix, a w Zakopanem został mistrzem Polski w skokach narciarskich. Wiosną 2009 r. w Planicy podczas konkursu Pucharu Świata stanął wraz ze swą drużyną na drugim stopniu podium. Pierwsze indywidualne zwycięstwo w Pucharze Świata Stoch odniósł 23 stycznia 2011 r. w Zakopanem. Po dwóch latach w Vikersund wyrównał rekord Polski w długości skoku narciarskiego: osiągnął 232,5 m. W 2013 r. Kamil tryumfował podczas mistrzostw świata na dużej skoczni w Val di Fiemme – sięgnął po upragnione złoto. Jeszcze w grudniu tego samego roku, dzięki zajęciu drugiego miejsca na skoczni w Engelbergu, objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata „jako trzeci polski skoczek w historii po Adamie Małyszu i Krzysztofie Biegunie”33.
To jednak, czego Kamil Stoch dokonał na igrzyskach olimpijskich w Soczi, przeszło najśmielsze oczekiwania polskich entuzjastów białego sportu. Rankiem 9 lutego 2014 r., w dniu pierwszego konkursu, wstał niewyspany, z silną migreną. Fizjoterapeuta polskiej kadry starał się jej zaradzić sprawdzonymi metodami, tak że zawodnik wyruszył na skocznię w znacznie lepszej formie. Skakał jak w transie – wspominał Szymon Krasicki. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej serii był najlepszy. Złoto zdobył bezapelacyjnie. Przewaga wynosząca aż 12,7 punktu zdarza się rzadko, gdy na skoczni spotykają się wszyscy najlepsi34. Podczas ceremonii rozdania medali skoczek był głęboko wzruszony, tym bardziej że złote trofeum odbierał z rąk legendarnej polskiej sportsmenki Ireny Szewińskiej. Niemniej świętowanie nie mogło trwać zbyt długo – kilka dni później musiał ponownie zmierzyć się z rywalami podczas drugiego konkursu na dużej skoczni. Trzy dni przed występem stało się jednak coś nieoczekiwanego, co mogło całkowicie odebrać Kamilowi szansę na zwycięstwo. Podczas treningu doszło do upadku, którego skutkiem okazały się silne stłuczenie i skręcenie stawu łokciowego. Mimo tej kontuzji Polak stanął do rywalizacji. I tym razem także wygrywa. Co prawda niewielką różnicą w stosunku do drugiego, weterana narciarskich skoków, Japończyka Noriaki Kasai, ale jednak! Przewaga nie była wielka (1,3 punktu), lecz całkowicie wystarczająca, by Kamil Stoch jako pierwszy polski „zimowy” sportowiec został podczas tych samych igrzysk podwójnym złotym medalistą35. Takiego wyczynu udało się dokonać przed nim tylko dwóm skoczkom – Finowi Mattiemu Nykänenowi i Szwajcarowi Simonowi Ammannowi.
Uskrzydlony podwójnym zwycięstwem w Soczi, 23 marca 2014 r. Stoch odebrał swą pierwszą Kryształową Kulę za tryumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Trzy lata później jako drugi Polak w historii (po Adamie Małyszu) zwyciężył w Turnieju Czterech Skoczni, a w Planicy ustanowił rekord Polski w długości skoku narciarskiego wynikiem 251,5 m. Bez wątpienia i rok 2018 należał do niego: po raz drugi wygrał Turniej Czterech Skoczni, w Oberstdorfie stanął na podium jako wicemistrz świata w lotach narciarskich, a na dużej skoczni w Pjongczangu zdobył swój trzeci złoty medal olimpijski. Odniósł też zwycięstwo w klasyfikacji generalnej turnieju Raw Air, a jako tryumfator rywalizacji Pucharu Świata wywalczył drugą już Kryształową Kulę. Rok 2019 przyniósł mu z kolei srebrny medal w skokach narciarskich podczas mistrzostw świata w Seefeld. W sezonie 2020/2021 Stoch po raz kolejny zwyciężył w Turnieju Czterech Skoczni. W czołówce znalazł się również w rywalizacji drużynowej; sięgnął m.in. po złoto w zawodach Pucharu Świata w 2016 r. oraz na mistrzostwach świata w Lahti w 2017 r.36 Trudno zresztą byłoby zliczyć wszystkie sukcesy, medale i trofea zakopiańczyka, który utorował sobie drogę do narciarskiej elity wszech czasów.
Stoch – Kubacki – Żyła. Trzech muszkieterów polskiego narciarstwa
O sile polskiego narciarstwa świadczą nie tylko osiągnięcia jednostek. Jej źródłem jest także wysiłek zespołowy, tworzenie wspólnoty mistrzów, w której skoczkowie uczą się od siebie nawzajem, dzielą doświadczeniami, wspierają w trudnych sytuacjach. Filarami tej sportowej społeczności stali się trzej muszkieterowie polskiego narciarstwa: Kamil Stoch, Dawid Kubacki (ur. 1990) i Piotr Żyła (ur. 1987).
Urodzony w Nowym Targu Dawid Kubacki37, reprezentant klubu TS Wisła Zakopane, zasłynął m.in. jako zdobywca dwóch brązowych medali igrzysk olimpijskich (drużynowy – Pjongczang 2018, indywidualny – Pekin 2022), dwukrotny złoty medalista mistrzostw świata (drużynowy – Lahti 2017, indywidualny – Seefeld 2019), zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni (2019/2020) i czterech edycji Letniego Grand Prix (2017, 2019, 2020, 2022). Do rozpoczęcia przygody ze skokami narciarskimi zainspirował go sam Kazuyoshi Funaki38, trzykrotny medalista olimpijski i czterokrotny medalista mistrzostw świata, którego dalekie loty Dawid podziwiał na szklanym ekranie w 1996 r. Wtedy też postanowił skakać tak jak jego idol z Japonii. Zanim został przyjęty do kadry narodowej, latem 2008 r. wygrał w wielkim stylu dwa konkursy Pucharu Solidarności39, pokonując m.in. Małysza.
Za swoje najcenniejsze trofeum Kubacki uważa brązowy medal wywalczony w konkursie indywidualnym na igrzyskach olimpijskich w Pekinie (2022). Ma on tym większą wartość, że kiedy skoczek jechał do Chin, nikt nie spodziewał się po nim tak wysokiego wyniku, bo w tamtym okresie nie szło mu najlepiej. Miał nawet poważne wątpliwości, czy w ogóle zostanie wytypowany do kadry narodowej na igrzyska. Co gorsza, przed sprawdzianem poprzedzającym zawody Pucharu Świata w Zakopanem jego test na obecność koronawirusa w organizmie wypadł pozytywnie. Dawid został odcięty od świata, trenował w garażu na sprzęcie dostarczonym przez ludzi z kadry i czekał w najwyższym napięciu na oficjalne ogłoszenie składu. Był niewyobrażalnie szczęśliwy, gdy okazało się, że trener Michał Doležal mu zaufał i postawił na jego doświadczenie, wiedząc, że skoczek jest w stanie walczyć o palmę pierwszeństwa. Dziś Kubacki uważa, że kwarantanna pomogła mu przezwyciężyć kryzys i powrócić na szczyt: Miałem czas, żeby przemyśleć to, co działo się do tej pory, zrobić rachunek sumienia i zresetować myślenie. Obejrzałem wtedy trochę swoich skoków z lepszych lat, porównałem je z próbami z tamtego sezonu i wyciągnąłem wnioski. Po powrocie do trenowania […] zacząłem skakać o kilka metrów dalej. Odbudowałem się psychicznie, przekonałem się, że ciągle mogę o coś zawalczyć. […] Odzyskałem jednak pewność siebie, a jednocześnie nie było we mnie poczucia, że muszę coś osiągnąć. Traktowałem Pekin jako szansę, z której mogę skorzystać40.
Swoją szansę na podniebne tryumfy wykorzystał również urodzony w Cieszynie Piotr Żyła41. Pierwszy trener Małysza – Jan Szturc – zauważył go, gdy na fali Adamowych zwycięstw szukał nowych młodych talentów wśród uczniów drugich klas szkół podstawowych. Pytania: „Czy chcesz skakać jak Adam?”, „Czy chcesz zwyciężać tak jak on?”42 rozpaliły wyobraźnię ośmioletniego Piotrka, który, jak się okazało, był stworzony do „fruwania” na dwóch deskach. Świetnie jeździł na nartach i znakomicie radził sobie na obiekcie K-17 w Wiśle-Centrum – przyznał Szturc. Zdradził też, że w odróżnieniu od Adama, który upadł po lądowaniu na siódmym metrze, Piotrek ustał swój pierwszy w życiu skok43.
Ten pełen pozytywnej energii i zawsze tryskający dobrym humorem zawodnik klubu KS Wisła Ustronianka w 2005 r. zdobył drużynowo (m.in. wspólnie ze Stochem) srebrny medal mistrzostw świata juniorów. Rok później zadebiutował w zawodach Pucharu Świata w japońskim Sapporo, zajmując dobre – jak na nowicjusza – miejsca: 19. i 20. W tych prestiżowych zawodach w marcu 2013 r. stanął na pierwszym stopniu podium, dokładnie 17 lat po pierwszej wygranej Małysza na tej samej skoczni w Holmenkollen44. Minęło zaledwie kilka dni – i wywalczył trzecie miejsce na „mamucie” w Planicy. Niestety trzy kolejne zimy przyniosły spadek jego formy; wszystkiemu winna była, jak mówili specjaliści, nietypowa pozycja najazdowa Żyły, nazywana „garbikiem”45. Ograniczała ona prędkość i utrudniała wyjście z progu. Należało więc jak najszybciej porzucić niefortunny styl – tyle że Piotr uparcie przy nim trwał i nie chciał odejść od nawyków, które przyniosły mu zwycięstwo w Norwegii. W końcu trener kadry Stefan Horngacher postawił mu żelazny warunek: zmiana pozycji albo koniec treningów. Żyła musiał ulec, a modyfikacja postawy przyniosła nadspodziewane efekty. W sezonie 2016/2017 wywalczył drugie miejsce na podium w Turnieju Czterech Skoczni, następnie sięgnął po brązowy krążek podczas mistrzostw świata na dużej skoczni w Lahti. W 2020 r. w Bad Mitterndorf okazał się najlepszym skoczkiem na „mamucie”, a rok później w Oberstdorfie zaskoczył wszystkich, zdobywając złoty medal mistrzostw świata. W Planicy natomiast zrobił to, co wróżono mu na początku kariery – poszedł w ślady Małysza. Żyła został bowiem pierwszym od czasów „Orła z Wisły” skoczkiem, który obronił tytuł na obiekcie normalnym46.
Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła osiągali doskonałe wyniki indywidualnie, ale dowiedli, że siła polskiego narciarstwa tkwi także w solidarnym wysiłku zespołowym. 3 grudnia 2016 r. w Klingenthal po raz pierwszy w historii Polacy stanęli na podium konkursu drużynowego w zawodach Pucharu Świata i właśnie w tym składzie (razem z Maciejem Kotem47) zdobyli złoto, wyprzedzając Austriaków, Niemców i Norwegów. Rok później na mistrzostwach świata w Lahti polska drużyna ponownie sięgnęła po złote laury. Z kolei w 2018 r. wywalczyła dwa brązowe medale – na mistrzostwach świata w lotach w Oberstdorfie (ze Stefanem Hulą48) i na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu (z Maciejem Kotem). W czołówce najlepszych drużyn świata Biało-Czerwoni pozostawali również w następnych latach – sięgnęli zespołowo po brąz w Planicy (2020), a potem w Oberstdorfie (2021)49.
O poczuciu wspólnoty polskich narciarzy, tworzących jedną wielką rodzinę i mobilizujących się nawzajem do podejmowania coraz śmielszych wyzwań, świadczą wspomnienia prof. Krasickiego, który obserwował relacje panujące w polskiej reprezentacji skoczków. Dobra atmosfera w zespole sprzyjała, jak podkreślał, przetrwaniu najtrudniejszych chwil, takich jak te podczas Turnieju Czterech Skoczni (2020/2021), rozgrywanego w czasie szalejącej pandemii COVID-19. Występ polskiej reprezentacji, faworyta konkursu, stanął pod znakiem zapytania, gdy u Klemensa Murańki stwierdzono koronawirusa50. Cały polski zespół poddano wówczas kwarantannie, w związku z czym zawodnikom groziło niedopuszczenie do pierwszego konkursu Turnieju, a tym samym pozbawienie szansy na wysoki wynik końcowy. Polacy czynili wszystko, by nie doszło do takiej sytuacji. Autor książki Narciarskie pasje pisał: Napięcie w naszej drużynie sięgnęło himalajskich szczytów. […] w pokoju naradzających się trenerów zjawił się Kamil Stoch i w imieniu kolegów z wyraźnym napięciem zaczął powtarzać: „My chcemy skakać, chcemy skakać, po to tu przyjechaliśmy!”. Dyrektor skoków w PZN Adam Małysz i trenerzy, rozumiejąc zdenerwowanie Kamila i pozostałych zawodników, dokładnie wyjaśnili im podjęte przez siebie starania51. Ostatecznie po usilnych protestach wyrażono zgodę na start polskich zawodników po dodatkowych testach. Trzymani przez długi czas w niepokoju skoczkowie byli maksymalnie zmobilizowani do działania. Bojowo nastawiony Kamil Stoch oddał w Oberstdorfie bardzo dobry skok, który zapewnił mu drugie miejsce w turnieju. Na siódmym uplasował się natomiast Andrzej Stękała, uznany za „nowe odkrycie” w sporcie narciarskim.
Kolejny konkurs Turnieju Czterech Skoczni odbył się na olimpijskiej skoczni w Garmisch-Partenkirchen, wyjątkowo szczęśliwej dla Polaków: przed wojną podczas zimowych igrzysk olimpijskich piąte miejsce zajął na niej znakomity Stanisław Marusarz, a w 2001 r. jej rekordzistą został Adam Małysz. Tym razem niezwykły popis swych umiejętności dał Dawid Kubacki, który 1 stycznia 2021 r. skoczył tu na odległość 144 m, odnosząc niekwestionowane zwycięstwo nad konkurentami. Żyła znalazł się wówczas na trzecim miejscu, Stoch – na czwartym, Stękała – na dziesiątym. W ten sposób czterej polscy skoczkowie weszli do pierwszej dziesiątki. Gdy dalsza rywalizacja przeniosła się do austriackiego Innsbrucku, skocznia znów należała do Polaków: zawody wygrał Stoch, trzecie miejsce zajął Kubacki, a czwarte – Żyła. Ostatnie zmagania czekały Biało-Czerwonych w Bischofshofen. I tu – relacjonował Krasicki – Stoch nie miał sobie równych. Fruwał najdalej. Wygrał ze znaczną (ponad dwadzieścia punktów) przewagą nad następnym. […] Cieszył się i gratulował sobie wzajemnie cały nasz zespół. Kamil wylądował na ramionach Piotrka Żyły i Dawida Kubackiego i tryumfalnie niesiony przez kolegów, nie posiadał się z radości52. Na podium turnieju obok Kamila stanął wtedy Dawid. Razem jesteśmy drużyną nie do zatrzymania – stwierdził Stoch. Kubacki zaś wcale nie żałował, że przypadł mu w udziale brąz, a nie złoto. W zeszłym roku to Kamil mnie niósł – mówił dziennikarzom – teraz cieszę się jego sukcesem, cieszę się, że na podium mogłem razem z nim i dla niego śpiewać nasz hymn. Cały ten czas, cały ten turniej, był wyjątkowo szalony. Cieszę się z takiego końca, jaki mamy dzisiaj. Moje trzecie miejsce też mnie raduje53. To był wielki dzień polskiego narciarstwa, ponieważ w szóstce najlepszych skoczków świata znalazło się czterech polskich zawodników. Co więcej, Turniej Czterech Skoczni stał się specjalnością Polaków, którzy w ciągu ostatnich sześciu lat pięciokrotnie sięgali w nim po medale.
Justyna Kowalczyk. Wojowniczka na złotych nartach
Stworzona do biegania na nartach, pięciokrotna olimpijka, dwukrotna mistrzyni, wicemistrzyni i dwukrotna brązowa medalistka olimpijska, dwukrotna mistrzyni świata i czterokrotna zdobywczyni Kryształowej Kuli Justyna Kowalczyk (ur. 1983)54 ma swoje korzenie w beskidzkiej wiosce Kasina Mała. Od dziecka była ambitna i uparta, choć początkowo sport nie zajmował najważniejszego miejsca w jej życiu. Uczyła się doskonale, uwielbiała czytać i pisać, a jej domenę stanowiły nauki humanistyczne, zwłaszcza język ojczysty55. Jeszcze w szkole podstawowej nie bez sukcesów uczestniczyła w olimpiadach z tego przedmiotu. Myślała o tym, by w przyszłości zostać prawnikiem56 lub lekarzem57. Jej siostra Ilona i brat Tomasz wybrali medycynę, druga siostra Wioletta – polonistykę (tak jak mama Justyny)58, ona natomiast zdecydowała się biegać na nartach. Miłość do sportu, jak przyznaje, zaszczepił jej Janusz Kałużny, pierwszy nauczyciel wychowania fizycznego ze szkoły podstawowej, której uczniowie w latach 70. objęci byli tzw. próbą limanowską, czyli masowym szkoleniem w zakresie narciarstwa59. Choć potem projekt podupadł z powodów finansowych, z przyznanego szkole sprzętu narciarskiego mogła zapewne skorzystać także Justyna.
Początkowo Kowalczyk wiodła prym w biegach przełajowych – zajmowała wysokie miejsca w zawodach na szczeblu lokalnym i centralnym60. Jej nieprzeciętny talent do jazdy na nartach dostrzegł Stanisław Mrowca, trener klubu Maraton z sąsiedniej Mszany Dolnej. Długo przekonywał Justynę, by profesjonalnie rozwijała swój narciarski potencjał. Zgodziła się rozpocząć naukę w szkole sportowej, ale pod jednym warunkiem… musi najpierw wygrać mistrzostwa Polski młodzików!61 Zadanie było arcytrudne, bo do zawodów zostało raptem kilka miesięcy, a ona nigdy wcześniej nie biegała na nartach ani stylem dowolnym, ani klasycznym. Wszystkiego musiała nauczyć się od podstaw, i to w ekspresowym tempie. Pierwsze szlify zdobywała na sierpniowym zgrupowaniu szkoleniowym nad Jeziorem Rożnowskim, z którego powróciła cała poobijana (efekt upadków na rolkach). Na początku grudnia po raz pierwszy od czterech lat stanęła na prawdziwych nartach biegowych, a niedługo potem pomknęła na nich podczas Mistrzostw Polski Młodzików w Ustrzykach Dolnych. Zajęła pierwsze miejsce62. To młodzieńcze zwycięstwo przesądziło o rozpoczęciu nauki i treningów w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Prawdziwą zaś rewolucję w sportowej karierze Kowalczyk przyniosła współpraca z trenerem Aleksandrem Wierietielnym, zapalonym biathlonistą, któremu bezgranicznie zaufała. To on poprowadził ją na sportowe wyżyny. Rocznie trenowała ok. 1200 godzin, bolało ją całe ciało – ale wiedziała, że ból jest czymś nieodzownym, jeśli chce się osiągnąć maksymalną odporność i wytrzymałość – aż do stanu, w którym „głowa potrafi oszukać ciało”63.
Justyna była nieugięta, za wszelką cenę dążyła do sportowej doskonałości. W sezonie 2001/2002 jako 19-latka zadebiutowała w Pucharze Świata – zajęła 30. miejsce w Asiago i zdobyła pierwsze punkty w klasyfikacji generalnej. Już w 2003 r. sięgnęła po srebro na mistrzostwach świata juniorów w Sollefteå, trzy lata później wywalczyła złoto podczas mistrzostw świata młodzieżowców w Kranj, i to w dwóch konkurencjach (10 km techniką klasyczną oraz 2 × 7,5 km na dochodzenie)64. W 2005 r. zwyciężyła na Uniwersjadzie w Innsbrucku w biegu na 15 km. W tym samym roku pokazała wielką klasę na mistrzostwach świata w Oberstdorfie, na dystansie 30 km stylem klasycznym. Do mety dotarła jako czwarta, osiągając najlepszy wynik w historii startów polskich biegaczek narciarskich w zawodach tej rangi. Ten właśnie bieg wspominała jako jeden z najlepszych w swoim życiu65.
Niestety wkrótce potem Justyna przeżyła prawdziwy wstrząs – ogłoszono jej dwuletnią dyskwalifikację z powodu pozytywnego wyniku badań antydopingowych. W jej organizmie wykryto deksametazon, który zażyła dwa dni z rzędu z powodu bólu ścięgna Achillesa jako lek przeciwbólowy i przeciwzapalny. Ostatecznie karę ograniczono do pół roku, a sąd uznał biegaczkę za niewinną66. Wówczas z jeszcze większą determinacją ruszyła do walki – i zdobyła brązowy medal w biegu na 30 km stylem dowolnym na igrzyskach olimpijskich w Turynie (2006), pierwszy w historii polskiego sportu olimpijski krążek w biegach narciarskich!67 Trzy lata później na mistrzostwach świata w Libercu Kowalczyk wywalczyła trzy medale – dwa złote (w biegu łączonym na 15 km i w biegu na 30 km stylem dowolnym) oraz brązowy (w biegu na 10 km stylem klasycznym)68.
Na swe tryumfy Justyna pracowała bez wytchnienia, czego dowodem są przedolimpijskie treningi w austriackim Ramsau. Dla przykładu: 23 czerwca 2009 r. o godz. 5.30 góralka z Kasiny Wielkiej rozpoczyna swą codzienną zaprawę. Najpierw biegnie pustą drogą przez 45 minut, następnie ćwiczy na desce Heidena techniką łyżwową. Po śniadaniu kolejką linową dostaje się na lodowiec Dachstein (2700 m n.p.m.), by tam o 8.20 rozpocząć trzygodzinną zaprawę narciarską. Kowalczyk rusza na trasę i niknie. Wiatr, mgła, śnieżyca. Mniej więcej co dwadzieścia minut, coraz bardziej ośnieżona, wyłania się zawodniczka, trener podaje ciepły płyn lub energetyczny batonik, ona rusza dalej. Po godzinie zmiana nart i techniki biegu. Teraz będzie łyżwowanie, utrudnione padającym nieustannie śniegiem. […] Znowu zmiana nart i powrót do klasyka69. Po przerwie obiadowej i drzemce Justyna po raz trzeci gotuje się do walki ze swoim ciałem – o 16.00 pnie się na rowerze coraz wyżej i wyżej do stacji kolejki linowej, a potem biega jeszcze przez 45 minut. Dopiero wieczorem przychodzi krótki czas wytchnienia. Justyna chłonie przywiezione ze sobą książki, bo to jej ulubiona forma odprężenia. Musi jednak iść wcześnie spać, bo nazajutrz pobudka o 5.00 i ten sam niekończący się kołowrót zadań hartujących ciało i ducha.
Tak dzień po dniu przez wiele miesięcy narciarka sposobiła się do igrzysk olimpijskich w Vancouver (2010). Pierwszą konkurencję – bieg na 10 km – zakończyła na piątej pozycji; wygrała Szwedka Charlotte Kalla. To było dla niezwykle ambitnej i upartej Polki rozczarowanie, bo w jej przypadku w grę wchodziła jedynie walka o medale, dalsze miejsca się nie liczyły. Brąz zdobyła w biegu łączonym (7,5 km techniką klasyczną oraz 7,5 km dowolną), a srebro – w sprincie. Ostatni bieg, na dystansie 30 km, przerodził się w niesamowicie emocjonujący pojedynek między nią a Marit Bjørgen. Z każdym kilometrem szeregi biegaczek przerzedzały się, bo wiele nie wytrzymuje narzuconego tempa.
Zostały tylko najlepsze, wśród nich cztery Norweżki. Justyna biegnie z nimi krok w krok – relacjonował przebieg wyścigu Szymon Krasicki. Zaczyna się ostatnie pięć kilometrów, wszystkie Norweżki biegną ławą i nagle do przodu wyskakuje Bjørgen. Zanim Justyna obiegła bokiem trzy jej rodaczki, ta zyskała już przewagę kilkunastu metrów. Wydawało się, że w tym momencie już zdecydowały się losy złotego medalu. Wszak we wszystkich poprzednich biegach Bjørgen była lepsza od Kowalczyk. Ona jednak nie rezygnuje, przyspiesza, stara się dogonić Norweżkę. […] Obie wpadają na stadion tuż obok siebie, do mety zostało jeszcze niespełna dwieście metrów równej jak stół trasy, tu już się nie biegnie, najszybszy sposób to odepchnięcia kijkami. Obie rywalki suną do mety ramię w ramię, żadna nie zyskuje ani centymetra. Nie darmo jednak Kowalczyk w lecie, trenując na rolkach, ciągnęła za sobą oponę samochodową. Jest silna. Ostatnia prosta i zyskuje nad Norweżką centymetr, dwa, metr… Wygrywa o ułamek sekundy70. Polka zdobywa złoty medal olimpijski!
Justyna nie spoczęła na laurach. Mimo trwających całe dnie treningów i ciągłych wyjazdów na zawody podjęła poważne wyzwanie: napisanie rozprawy doktorskiej pod kierunkiem prof. Krasickiego. Było to studium przypadku – jej własnego, stworzone na podstawie notatek treningowych, spisywanych skrupulatnie każdego dnia (100 rodzajów treningów stosowanych w różnych proporcjach i zmiennych wymiarach czasowych) i odpowiednio przetworzonych za pomocą naukowej metody składowych głównych. Justyna porównała też własne wyniki z zapisami trzech polskich biegaczek uczestniczących w tych samych co ona igrzyskach olimpijskich. Na pracę naukową miała czas tylko rano (od godz. 5.00), z promotorem kontaktowała się głównie za pośrednictwem internetu, pracowała wytrwale i konsekwentnie. Egzamin doktorski zdała z wyróżnieniem, a obrona rozprawy Struktura i wielkość obciążeń treningowych biegaczek narciarskich na tle ewolucji stosowanej techniki biegu zakończyła się sukcesem71.
Na kolejne igrzyska olimpijskie w Soczi (2014) Kowalczyk pojechała z pękniętą kością śródstopia. Poważnej kontuzji nabawiła się tuż przed wyjazdem treningowym w Alpy, uderzając gołą stopą w nogę stołu z tak wielkim rozmachem, że ta „spuchła niczym bania” i „nie mieściła się w żadnym bucie”72. Biegaczka nie poddała się i zamiast iść do szpitala, rzuciła się w wir przygotowań do olimpijskiego startu. Zimną krew zachował także jej trener Wierietielny, który przygotował specjalny zestaw ćwiczeń dla kuśtykającej, lecz zdeterminowanej Justyny. Komisja Medyczna FIS zezwoliła na zastosowanie w jej przypadku tzw. blokady, dzięki czemu w dniu zawodów nie czuła bólu – ale i własnej stopy, co zapowiadało trudności w pokonaniu trasy wyścigu.
Pierwszą konkurencję, czyli bieg łączony, polska narciarka zakończyła na szóstym miejscu. Najszybsza okazała się jej główna rywalka – Marit Bjørgen, która zapowiedziała, że zdobędzie w Soczi sześć złotych krążków. Justyna zachowała jednak spokój i z całych sił przygotowywała się do biegu na dystansie 10 km techniką klasyczną. W tej kluczowej dla niej konkurencji istotną sprawą był dobór odpowiednich nart – to on mógł zdecydować o wygranej. Norwegowie przywieźli ze sobą całą ich fabrykę i sztab specjalistów z tej dziedziny. W ekipie Justyny nad sprzętem czuwali dwaj godni zaufania Estończycy. Jeden z nich, wytrawny znawca nart Peep Koidu, doradził biegaczce, by ostatecznie wybrała te „bardziej miękkie”, które może nie jechały tak dobrze jak „twardsze”, za to mocniej trzymały się podłoża na długich, trudnych podbiegach73. Justyna posłuchała rady i nie zawiodła się.
Od razu objęła prowadzenie – odsłaniał kulisy wyścigu Szymon Krasicki. […] Z każdym kilometrem jej przewaga się powiększała. Za jej plecami trwała walka o pozostałe dwa medale. Początkowo były to Norweżki. Próbując dotrzymać kroku Justynie, kolejno odpadały jednak z rywalizacji. Sensacją była Marit Bjørgen, ona też nie mogła nadążyć, zmordowana tempem liderki biegu nie znalazła się nawet na medalowym podium. […] Justyna Kowalczyk […], choć biegła ostatkiem sił, swoim zwyczajem nie zwalniała do samego końca. Po biegu przyznała: „Na ostatniej prostej nic nie widziałam, tylko majaczącą metę”74. W ten niewiarygodny sposób, biorąc górę nad bólem i ograniczeniami własnego ciała, Polka wygrała wyścig o złoto olimpijskie. W Soczi startowała również w biegu sztafetowym (4 × 5 km); zespół zajął siódme miejsce. Natomiast w sprinterskim biegu drużynowym (6 × 1500 m) Justyna Kowalczyk i Sylwia Jaśkowiec osiągnęły wysoką piątą pozycję. Niemniej ostatniej konkurencji – biegu na 30 km – nie było dane Justynie dokończyć, bo uderzona nartą przez jedną z rywalek w kontuzjowaną stopę, nie mogła biec dalej. Jednak Soczi okazało się dla niej miejscem wielkiego tryumfu – odniosła tu bezprecedensowe zwycięstwo, w teorii niemożliwe, w praktyce – osiągalne dzięki wyjątkowemu hartowi ducha.
Podczas swej sportowej kariery Kowalczyk stała się niepodzielną królową polskich nart, która dokonała rzeczy fenomenalnych jako pięciokrotna medalistka olimpijska, ośmiokrotna medalistka mistrzostw świata i czterokrotna zwyciężczyni prestiżowego cyklu Tour de Ski. Cztery razy wygrała klasyfikację generalną Pucharu Świata, w tym trzy razy z rzędu sięgnęła po Kryształową Kulę, co do tej pory udało się dokonać tylko jej oraz Fince Marjo Matikainen. Jest trzecią po Irenie Szewińskiej i Otylii Jędrzejczak Polką, która wywalczyła trzy medale olimpijskie na jednych igrzyskach, do tego pierwszą i jedyną reprezentantką Polski, która zdobyła tytuł mistrzyni na zimowych igrzyskach olimpijskich (tej sztuki dokonał przed nią jedynie Wojciech Fortuna)75.
Sylwia Jaśkowiec. Każdy dzień jest nauką
Wespół z Justyną Kowalczyk i trenerem Aleksandrem Wierietielnym do walki w białych wyścigach przygotowywała się inna wschodząca gwiazda polskiego narciarstwa – Sylwia Jaśkowiec (ur. 1986)76. Dla pochodzącej z Myślenic zawodniczki klubu LKS Hilltop Osieczany Wiśniowa biegi narciarskie były całym życiem. Prawdziwy talent i doskonałe umiejętności w panowaniu nad dwiema deskami udowodniła na mistrzostwach świata w Falun (2015), gdzie zdobyła brązowy medal w sztafecie sprinterskiej z Justyną Kowalczyk. Razem wystartowały także na igrzyskach olimpijskich w Soczi (2014) – zajęły piątą pozycję w sprincie drużynowym stylem klasycznym. W 2018 r. na zimowych igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu77 wywalczyły siódme miejsce w sprincie drużynowym stylem dowolnym. Cel został osiągnięty – znalazły się w czołowej „ósemce”.
Drzemiący w Sylwii potencjał objawił się dużo wcześniej. W 2009 r. dwukrotnie została mistrzynią świata młodzieżowców. Wkrótce wzięła udział w swoich pierwszych seniorskich mistrzostwach świata w Libercu. Było to dla niej jedno z najpiękniejszych wydarzeń sportowych. Za ukoronowanie swych sportowych wysiłków uważa zaś występ w Falun. Ten medal pokazał, że w sporcie nie ma gotowych scenariuszy i trzeba walczyć do końca – mówiła. Potrzeba jednak dużo pokory, ale też wytrwałości w pokonywaniu przeciwności. Ważne jest, żeby wykorzystać swoje pięć minut w sporcie. Wtedy trzeba zaryzykować i pójść na żywioł. To się opłaca78.
Świetnie zapowiadającą się karierę Jaśkowiec przerwał w 2018 r. groźny wypadek na śnieżnym skuterze, w wyniku którego złamała 11 żeber i mostek w dwóch miejscach. Stawała na głowie, by powrócić do dawnej formy. Udało się! Po dwóch miesiącach przerwy rzuciła się w wir pracy. Początkowo biegała bez użycia kijów, by „dać odpocząć całemu korpusowi”79, i w rezultacie poważnie przeciążyła uszkodzone kolano. Dalszy intensywny wysiłek fizyczny groził kalectwem. Chociaż nie wyobrażała sobie życia bez nart, podjęła trudną decyzję o przerwaniu kariery sportowej. Ale by nie poddać się do końca losowi, została nauczycielem-wychowawcą w internacie Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem.
Z zawodniczki przeobraziła się zatem w wychowawczynię, która krzewi miłość do nart wśród młodego pokolenia i pokazuje, jak wielką radość można czerpać z tego sportu. To dla mnie bardzo duże wyzwanie, bo wiele się tu dzieje – zdradzała w jednym z wywiadów. Uczę się wymagać, ale jednocześnie chcę być dobra dla młodzieży. Dlatego staram się ich słuchać. Każdy dzień tutaj jest dla mnie nieustanną nauką. Staram się też być inspiracją dla młodzieży. Motywuję ich do pracy i uświadamiam im, że skoro znaleźli się w SMS, to znaczy, że mają w sobie potencjał80. Sama Sylwia nie ma żalu do losu, odzyskała wewnętrzny spokój i, jak mówi, „ma serce otwarte” do pracy z młodymi, w którą angażuje się z całych sił.
Monika Skinder. Najmłodsza mistrzyni Polski
„Czy będzie następczynią Justyny Kowalczyk?” – pytano w mediach w lutym 2017 r., gdy Monika Skinder (ur. 2001) zdobyła złoty medal mistrzostw Polski w sprincie stylem dowolnym. Zawodniczka, wówczas 15-letnia uczennica trzeciej klasy gimnazjum, została najmłodszą w historii mistrzynią Polski w biegach narciarskich. Trener przed startem powiedział mi, żebym biegła najlepiej, jak umiem. Przed rozpoczęciem zawodów nie myślałam nawet o pierwszej trójce. Trasa była dobrze przygotowana, fajnie mi się biegało i cieszę się ze zwycięstwa81 – opowiadała po zawodach. Sukces z 2017 r. powtórzyła później jeszcze sześć razy z rzędu.
Wszystko zaczęło się od pomysłu cioci, która chciała zapisać kuzyna Moniki na lekcje wrotkarstwa szybkiego. Aby było mu raźniej, dołączyła do niego Monika. Wtedy nie mieliśmy bladego pojęcia, że zimą zajęcia będą odbywać się na nartach biegowych82 – wspominał Tomasz Skinder, ojciec Moniki. Ambitna, waleczna i niesamowicie uparta dziewczyna szybko zaczęła osiągać sukcesy. Przewraca się, łamie kije, upada w śnieg, a potem wygrywa83 – mówił o swojej podopiecznej Waldemar Kołcun, trener narciarzy biegowych w MULKS Grupa Oscar Tomaszów Lubelski. Zastanawialiśmy się, po kim ona to ma, bo oboje [z żoną] raczej jesteśmy spokojni84 – analizował w wywiadzie dla TVP Sport tata zawodniczki.
Po sukcesie na mistrzostwach Polski Monika została powołana do kadry młodzieżowej. W 2018 r. zdobyła brąz podczas Zimowego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy w Sarajewie (7,5 km stylem klasycznym), a trzy dni później stanęła na najwyższym stopniu podium (sprint). Na mistrzostwach świata w austriackim Seefeld w 2019 r. wystąpiła z Justyną Kowalczyk (sprint drużynowy) – Polki wywalczyły 10. miejsce. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że było to połączenie dziewczynki ze starą babą, to naprawdę wyszło całkiem dobrze85 – śmiała się Kowalczyk po zawodach.
Wśród największych sukcesów Skinder są m.in. dwa krążki mistrzostw świata juniorów zdobyte w sprincie – srebrny z Lahti (2019) oraz złoty z Vuokatti (2021). Na mistrzostwach świata U-23 w 2022 r. w Lygnie Polka wywalczyła drugie miejsce. Swój debiut olimpijski zaliczyła w Pekinie w 2022 r., lecz nie udało jej się awansować w kwalifikacjach do najlepszej 30. sprintu techniką dowolną. Dzisiaj nie obędzie się bez łez. Nie chcę się usprawiedliwiać. Były cele, marzenia, ale nie wyszło. Muszę zapomnieć o dzisiejszym biegu i skupić się na kolejnym86 – stwierdziła zapłakana po starcie. Monika z pewnością nie powiedziała jednak ostatniego słowa. To typ „walczaka” – twierdzi jej trener87.
Alpejczycy spod Giewontu
„Walczaków” z pewnością nie brakuje także wśród narciarzy alpejskich. To jeden z najpopularniejszych i najbardziej widowiskowych sportów zimowych. Zjazdy na nartach uprawia zimą wielu Polaków – lecz to nie ma przełożenia na sukcesy profesjonalnych sportowców. Jak dotąd żaden narciarz nie poszedł w ślady Andrzeja Bachledy-Curusia i nie stanął na podium mistrzostw świata88. Próbował tego dokonać syn „Ałusia” i jego imiennik. Andrzej Bachleda-Curuś III narciarstwa uczył się w Tatrach, ale już jako sześciolatek przeprowadził się z rodzicami do Francji. Jest potrójnym mistrzem Polski, dwukrotnie wyjeżdżał na igrzyska olimpijskie. W Nagano (1998) był m.in. 5. w kombinacji alpejskiej (do medalu zabrakło niewiele), a w Salt Lake City (2002) – 11. w slalomie specjalnym89.
Wśród kobiet wielu powodów do dumy dostarczała reprezentantka innego zakopiańskiego rodu – Maryna Gąsienica-Daniel (ur. 1994). Kiedy w 2019 r. podczas treningu na zgrupowaniu w Nowej Zelandii złamała kość piszczelową, perspektywa sportowych sukcesów wydawała się mocno oddalać. Jednak udało się. Wszyscy mnie wspierali, pomagali mi, pracowali nad moim powrotem i proszę – jeżdżę nawet lepiej niż przed kontuzją. Na szczęście operacja i rehabilitacja przebiegły wzorowo. Mogę dziękować Bogu za to, że mam wokół siebie wspaniałych ludzi – podkreślała narciarka90.
W 2023 r. Gąsienica-Daniel wywalczyła znakomite piąte miejsce w slalomie gigancie równoległym na mistrzostwach świata we Francji. To największy sukces w karierze narciarki, poprzedzony innymi świetnymi występami: złotym medalem na Uniwersjadzie w slalomie gigancie w 2013 r. oraz szóstym i ósmym miejscem na mistrzostwach świata w Cortinie d’Ampezzo w 2021 r. (odpowiednio w slalomie gigancie i gigancie równoległym)91. Dwukrotna olimpijka (Soczi 2014, Pjongczang 2018) liczy na dobry wynik na kolejnych igrzyskach, w 2026 r. Jeżeli zdrowie dopisze, to zapewniam – dam z siebie wszystko, żeby do tej rywalizacji we Włoszech dojechać w bardzo dobrej formie – podkreślała w jednym z wywiadów92.
Stera, Kiełpińska, Liberda, Mikołajczyk. Brązowe biathlonistki
Jest taka dyscyplina sportu, w której słowo „gdyby” pada nader często. Gdyby nie to jedno pudło, gdyby nie jeden niecelny strzał etc. – pisał dziennikarz „Gazety Wrocławskiej”, trafnie opisując nieodłączną cechę biathlonu: nieprzewidywalność93. Jedno zawahanie, jedna pomyłka na strzelnicy często pozbawiają sportowców marzeń o medalach, na których realizację ciężko pracują podczas narciarskiego biegu. Tak było m.in. z Anną Sterą (ur. 1974), szóstą zawodniczką w sprincie na igrzyskach olimpijskich w Nagano. Biegłam w tym sprincie najszybciej, byłam fantastycznie przygotowana, miałam jednak dwa pudła. Zajęłam z nimi szóste miejsce. Z jednym byłoby srebro, walczyłabym o złoto z Galiną Kuklewą. Mimo wszystko cieszyłam się – wspominała po latach biathlonistka, trzykrotna olimpijka94.
Na mistrzostwach świata w bułgarskim Borowcu (1993) Stera wspólnie z Zofią Kiełpińską, Krystyną Liberdą i Heleną Mikołajczyk wywalczyła brąz w biegu drużynowym – historyczny, pierwszy zdobyty przez polskie biathlonistki na imprezie tej rangi. Na kolejny krążek dla Polki przyszło czekać 20 lat95. Wcześniej jednak licznych powodów do radości dostarczył Polakom Tomasz Sikora.
Tomasz Sikora. Z dachów na sportowe szczyty
Dziś mogę powiedzieć, że nie osiągnąłem wszystkiego, co bym chciał. Choć, gdyby ktoś na początku tej drogi powiedział mi, do czego dojdę, tobym nie uwierzył – przyznał Tomasz Sikora (ur. 1973), najwybitniejszy polski biathlonista, w „Przeglądzie Sportowym”96. Faktycznie: w wiele epizodów z życiorysu tego sportowca trudno uwierzyć. Miał zostać tokarzem, lecz podczas nauki w zawodówce pokochał biathlon – zaczął uprawiać go w działającym przy szkole klubie Ryfama Rybnik. Miał skończyć karierę po kiepskim występie w Salt Lake City, ale walczył dalej i na kolejnych igrzyskach olimpijskich sięgnął po srebrny medal. Kariera Sikory to najlepszy dowód na to, że nigdy nie należy się poddawać.
Już jako junior Tomasz trafił do światowej czołówki – został wicemistrzem świata juniorów w 1993 r. Był siedmiokrotnym medalistą Zimowej Uniwersjady, mistrzem Europy (2000) i czterokrotnym wicemistrzem kontynentu. Pierwsze w historii polskiego biathlonu mistrzostwo świata zdobył w 1995 r. w Anterselvie. Potem dołożył jeszcze brąz (1997) i srebro mistrzostw świata (2004)97.
Na igrzyskach startował pięciokrotnie, od 1994 do 2010 r. – kolejno w Lillehammer, Nagano, Salt Lake City, Turynie i Vancouver. W ciągu tych kilkunastu lat nieraz dopadały go chwile zwątpienia. Do pozostania przy sporcie przekonał go brat – dekarz, u którego dorabiał sobie, pracując na dachach. Ciężka i wytrwała praca w końcu zaowocowała olimpijskim sukcesem, dotąd jedynym w historii polskiego biathlonu.
W Turynie, podczas biegu ze startu wspólnego, kibice ściskali kciuki za Sikorę do ostatnich sekund. Komentator Krzysztof Miklas zachęcał, by widzowie dzwonili do sąsiadów i znajomych, aby ci nie przegapili święta polskiego sportu. Panie Tomku, niech pan się trzyma! – wołał wzruszony dziennikarz i przyznawał, że boi się nieco o swoje serce98. Zanim dobiegłem na czwarte strzelanie, dopadł mnie olbrzymi stres, trzęsły mi się nogi – wspominał kluczowe chwile na igrzyskach w Turynie Tomasz Sikora. Gdy już zająłem pozycję na strzelnicy, wszystko momentalnie ustąpiło. Koncentracja była tak duża, że mam ten moment wycięty z pamięci. Ocknąłem się dopiero po ostatnim strzale, gdy zobaczyłem pudło. Chybiłem o milimetry. Tego dnia jedynym lepszym od niego zawodnikiem był Niemiec Michael Greis. Polak wyprzedził biathlonową legendę, Norwega Ole Einara Bjørndalena.
Występ w Turynie był najwspanialszą nagrodą za lata ciężkiej pracy, ale Polak nie spoczął na laurach. W sezonie 2008/2009 zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Do jego najważniejszych sukcesów zalicza się także małą Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji sprinterów w sezonie 2005/2006.
Polskie biathlonistki. W oczekiwaniu na medal olimpijski
Na sukcesy Polek w biathlonie w nowym stuleciu przyszło czekać nieco dłużej. Dopiero w 2013 r. mogliśmy oklaskiwać medale mistrzostw świata zdobyte przez Krystynę Guzik (srebro) i Monikę Hojnisz-Staręgę (brąz), a w 2015 – Weronikę Nowakowską (srebro i brąz).
Krystyna Guzik (z domu Pałka, ur. 1983), zawodniczka z Zakopanego, to czterokrotna olimpijka (Turyn – piąte miejsce na 15 km, Vancouver, Soczi, Pjongczang)99. W pamięci kibiców zapisała się m.in. za sprawą dramatycznego występu w sztafecie na igrzyskach w Soczi. Zdaniem obserwatorów i dziennikarzy Polki były pretendentkami do medalu, jednak wszystko przekreśliło pierwsze strzelanie w wykonaniu Pałki – i aż siedem pudeł! Do dziś nie wiadomo, co się stało. Raczej wykluczone, by doświadczona zawodniczka uległa dekoncentracji lub stresowi. Wszystkie strzały Pałki trafiły w jedno miejsce: na dole, pod tarczą. Niemal pewne jest więc, że uszkodzone zostały przyrządy celownicze – pytanie, czy ktoś zrobił to celowo, czy też doszło do przekręcenia przyrządów w wyniku przypadkowego uderzenia100. Polki straciły szansę na medal, a Krystyna Pałka do dziś może mieć poczucie wielkiej krzywdy. Trzykrotna medalistka zimowych światowych wojskowych igrzysk sportowych w Dolinie Aosty (2010) w wywiadzie podsumowującym karierę mówiła: Zawsze byłam pewna, że stać mnie na dobre wyniki. Brakowało mi tylko wsparcia, bo często miałam pod górkę. Mało kto wie, jaką drogę przeszłam w swojej karierze, ile pracy, wysiłku, poświęceń. Gdybym mogła cofnąć czas, taką samą drogę bym obrała101.
Monika Hojnisz-Staręga (ur. 1991) najważniejszy sukces, podobnie jak Krystyna Guzik, odniosła na mistrzostwach świata w Novym Měscie w 2013 r. – w biegu na 12,5 km zdobyła brąz. W tym samym roku wywalczyła trzy medale mistrzostw Europy: złoto na 10 km oraz brąz na 15 km i w sprincie102. Miałam to szczęście w życiu, że dwa razy zaczęłam od świetnego wyniku. Wtedy w głowie jest euforia, jesteś na fali i nawet nie wiesz, jak się to dzieje – przyznawała w wywiadzie103. Trzykrotna olimpijka, najlepsze wyniki osiągnęła w Pjongczang (szóste miejsce na 15 km i siódme w sztafecie) oraz Pekinie (dziewiąte miejsce w biegu pościgowym). W 2021 r. ponownie została mistrzynią Europy za sprawą triumfu w biegu na 15 km w Dusznikach-Zdroju104.
Weronika Nowakowska (ur. 1986) największe sukcesy odniosła na mistrzostwach świata w Kontiolahti w 2015 r., skąd przywiozła srebro w sprincie i brąz w biegu pościgowym. W tym samym roku została również mistrzynią Europy. Na igrzyskach olimpijskich startowała trzy razy; najlepszy wynik osiągnęła w Vancouver: piąte miejsce w biegu na 15 km. Niemniej sama zawsze podkreślała, że najbliżej medalu była w Soczi (siódme miejsce w sprincie, a po dyskwalifikacji Rosjanki – szóste). Do podium zabrakło jej wówczas kilku sekund. Jestem spełniona, choć nie zrealizowałam wszystkich moich marzeń. Uważam jednak, że o wszystkie warto było walczyć. Jestem cholernie dumna ze swojej historii. Jestem dziewczyną z małego miasteczka. […] W domu się nie przelewało. Swoją ciężką pracą i dążeniem do marzeń przechodziłam wszystkie etapy kariery. Nagrodą za to są te wszystkie medale – podkreślała zawodniczka w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”105.
Nie sposób nie wspomnieć o weterance polskiego biathlonu, Magdalenie Gwizdoń (ur. 1979). W dorobku ma ona rekordowe 27 sezonów w Pucharze Świata i jest jedyną Polką, której udało się wygrać zawody Pucharu Świata w biathlonie. Mimo braku medalu olimpijskiego i mistrzostw świata na zawsze zapisała się w historii swojej dyscypliny. Kochałam to, co robiłam. Biathlon był moją pasją. Motywacja była ogromna, a i żelazną dyscyplinę byłam w stanie zachować. Jestem harpaganem i zawsze dawałam z siebie jeszcze więcej, niż miałam nakreślone przez trenerów. Może też dlatego udało się startować tak długo – powiedziała Gwizdoń w rozmowie na zakończenie kariery106.
Wiele startów ma przed sobą młode pokolenie polskich zawodniczek, wśród których do najbardziej obiecujących zaliczane są: Kamila Żuk, Anna Mąka, Joanna Jakieła i Natalia Sidorowicz. Kamila Żuk (ur. 1997) ma już na koncie tytuł mistrzyni Europy (2021). Jest olimpijką z Pjongczangu i Pekinu, wymienianą w gronie największych polskich biathlonowych talentów. Niestety latem 2023 r. uległa koszmarnemu wypadkowi. Na zgrupowaniu we Włoszech wypadła z trasy nartorolkowej. Dziewczyny opowiadały mi, że wyglądało to tak strasznie, że miały dreszcze. Sama po upadku musiałam sprawdzić, czy w ogóle mam stopę. Nie czułam nic od kostki w dół – zdradziła w rozmowie z TVP Sport107. Udana operacja i rehabilitacja, a następnie powolny powrót do treningów dają nadzieję na kolejne sukcesy.
Jagna Marczułajtis-Walczak. Pionierka polskiego snowboardu
Pierwsi amatorzy snowboardu w Polsce pojawili się w latach 80. – zaledwie dwie dekady po tym, jak Amerykanie stworzyli podstawy tej dyscypliny, dziś mającej status olimpijskiej. Do twórców polskiego snowboardu zalicza się najczęściej Dariusza Króla, Dariusza Rosiaka, Andrzeja Pająka i Andrzeja Steca. Nowa dyscyplina kojarzyła się z wolnością, a czasy jej sprzyjały – właśnie rozpoczynały się przemiany polityczne i gospodarcze. W czasach transformacji ustrojowej pojawiało się dużo nowych „zajawek”, które szybko znajdowały swoich fanów – mówił w radiowej Czwórce Jacek Milas, sędzia snowboardowy. Patrząc na archiwalne zdjęcia z pierwszych zawodów, które odbywały się w naszym kraju, widać, że to była „snowboardowa partyzantka”. Świeża i na luzie108.
Wkrótce przyszedł jednak czas na profesjonalizację – i pierwsze sukcesy. Należały do Jagny Marczułajtis (ur. 1978). Na świat przyszła w Poroninie, w rodzinie o wielkich sportowych tradycjach – ojciec Wojciech to taternik, a matka Ludwika – narciarka alpejska. Zaczynała tradycyjnie, na dwóch deskach, w wieku… 2,5 roku. Ponoć to wtedy zjechała po raz pierwszy z Kasprowego Wierchu! Była nastolatką, gdy w Zakopanem miała okazję przyjrzeć się treningom kadry snowboardzistów. Ten sport tak jej się spodobał, że postanowiła pozostać przy jednej desce.
Mama, która jest trenerką narciarstwa, załamała ręce. Przez piętnaście lat wydała furę pieniędzy, aby mnie edukować w narciarstwie, a ja bez żadnej z nią konsultacji postanowiłam zmienić dyscyplinę. Myślała, że to fanaberie. Przez trzy miesiące usiłowała wpłynąć na zmianę mojej decyzji. Przestała, gdy zdobyłam medal na Mistrzostwach Świata Juniorów – wspominała Marczułajtis109.
W wieku 17 lat Jagna była już podwójną mistrzynią świata juniorek. Ta wielokrotna mistrzyni kraju wyjeżdżała na igrzyska trzy razy: do Nagano, Salt Lake City i Turynu. Największy sukces olimpijski w historii polskiego snowboardu osiągnęła w Salt Lake City – czwarte miejsce w slalomie gigancie równoległym. Do medalu zabrakło niewiele, na przeszkodzie stanął upadek. Żal i smutek ciągną się do dziś. Dopiero po dwóch latach od startu dowiedziałam się, dlaczego się przewróciłam. Nogi były mocne, ale tak się wychyliłam na krawędzi deski, że pięta mojego buta dotknęła śniegu i się poślizgnęłam – opowiadała w wywiadzie. Pokonałam siebie, zajęłam czwarte miejsce, chociaż nikt na mnie nie liczył. Mówiono, że jak dojdę do finału, to już będzie sukces. Wygrałam ze swoimi słabościami, ogromnie się cieszyłam, ale to była radość przez łzy i ból, które ciągle we mnie bulgoczą110.
Mimo niedosytu związanego z igrzyskami Jagna Marczułajtis-Walczak na stałe zapisała się w historii polskiego sportu. Dwukrotnie triumfowała w zawodach Pucharu Świata: w Bad Gastein (2004) i Nendaz (2006). W 2004 r. była siódma w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata.
Ligocka, Król, Kwiatkowski – snowboardziści na podium mistrzostw świata
Na igrzyskach w Turynie, ostatnich w karierze Jagny, wystąpiła trójka kuzynów: Paulina, Mateusz i Michał Ligoccy. Najbardziej utytułowana spośród nich jest Paulina (ur. 1984) – dwa razy stawała na najniższym podium mistrzostw świata w half-pipie.
W 2023 r. przyszedł czas na pierwsze polskie medale mistrzostw świata w snowboardzie alpejskim. Zawody odbyły się w gruzińskim Bakuriani. Oskar Kwiatkowski (ur. 1996) po wyrównanym pojedynku pokonał Dario Caviezela i zdobył tytuł mistrza świata w gigancie równoległym. Z kolei Aleksandra Król (ur. 1990) wywalczyła brąz111. Komentując swój znakomity występ, Kwiatkowski – świadomie lub nie – nawiązał do korzeni snowboardu, gdy najważniejsze były luz i wolność: Bawię się tym sportem, tym, co robię, nie czuję żadnej presji. Dodał też, że marzy, by snowboard w Polsce stał się kolejnym zimowym „sportem narodowym”112.
Warto dodać, że zarówno Król, jak i Kwiatkowski są szeregowymi Wojska Polskiego – należą do Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego. Jeszcze przed zdobyciem brązowego medalu mistrzostw świata 32-letnia Aleksandra wspominała o ewentualnym zakończeniu kariery sportowej: Czuję wsparcie bliskich, do tego mam zaszczyt reprezentować kraj i Wojsko Polskie jako zawodniczka CWZS. Dzięki nim mogę myśleć o medalach. Więc czemu miałabym przestać?113
Nowe pokolenie w skokach. Jan Habdas, czyli Johny Torpeda
Gdy wstałem, byłem bardzo zdenerwowany i układałem kostkę Rubika, żeby nie myśleć o zawodach – przyznał szczerze Jan Habdas (ur. 2003) po wywalczeniu brązowego medalu mistrzostw świata juniorów w skokach narciarskich w kanadyjskim Whistler w 2023 r.114 Do złota Habdasowi zabrakło jedynie 1,6 m, lecz krążek mistrzostw – zdobyty na tej samej skoczni, na której Małysz kilkanaście lat wcześniej wywalczył wicemistrzostwo olimpijskie – smakował szczególnie.
Sezon 2022/2023 był dla Habdasa czasem debiutów: pierwszy występ na skoczni mamuciej (Nogi się trzęsły, ale jak wjechałem na górę, to stres i strach zniknęły115), udział w Turnieju Czterech Skoczni, pierwsze punkty Pucharu Świata… Przydomek „Johny Torpeda” zyskał jako 12-latek dzięki niezwykle mocnemu odbiciu z progu, które zachwyca ekspertów do dziś116. Już teraz Habdas jest wymieniany wśród głównych kandydatów na „następcę Małysza i Stocha” – obok innych skoczków urodzonych w pierwszej dekadzie XXI w.: Kacpra Tomasiaka, Klemensa Joniaka, Marcina Wróbla czy Wiktora Szozdy117. Śledzący ich postępy kibice z niecierpliwością czekają na kolejną odsłonę skokomanii.
1 W. Szatkowski, Lata 2000–2021 – najlepszy okres w historii PZN, [w:] R. Kołodziej, W. Szatkowski, H. Hanusz, Historia Polskiego Związku Narciarskiego (1919–2021), Kraków 2021, s. 105.
2 M. Stokłosa, A. Wójcik, Stanisław Marusarz. Twardy góral, [w:] tychże, Sportowcy dla Niepodległej, Kraków 2018, s. 66.
3 Adam Małysz – urodzony sportowiec, http://www.malysz.pl/o-mnie/ [dostęp: 10.10.2023]. Zob. też: Adam Małysz, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/adam-malysz/ [dostęp: 10.10.2023].
4 Adam Małysz – urodzony sportowiec…
5 Adam Małysz – sylwetka, https://www.skijumping.pl/zawodnicy/55/adam-malysz [dostęp: 10.10.2023].
6 Adam Małysz – urodzony sportowiec…
7 J. Kaczmarek, Skoczkowie. Tajemnice mistrzów, Warszawa 2018, s. 41.
8 Tamże, s. 42–43.
9 Moje życie. Adam Małysz w rozmowie z Maciejem Kurzajewskim i Sebastianem Szczęsnym, Kraków 2004, s. 12.
10 Tamże, s. 11.
11 Tamże, s. 12–13.
12 Tamże, s. 14.
13 Tamże.
14 Tamże, s. 15.
15 Adam Małysz, https://olimpijski.pl/olipijczycy/adam-malysz [dostęp: 10.10.2023].
16 Moje życie…, s. 18.
17 Tamże.
18 Adam Małysz, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/adam-małysz/ [dostęp: 10.10.2023].
19 R. Błoński, Apoloniusz Tajner: Małyszomania, czyli Polak potrafi, 20.10.2021, https://www.redbull.com/pl-pl/apoloniusz-tajner-wywiad-malyszomania [dostęp: 10.10.2023].
20 M. Leleń, Oberstdorf: 17 lat od eksplozji formy Adama Małysza, 29.12.2017, https://sport.tvp.pl/23357768/obersdorf [dostęp: 10.10.2023].
21 Moje życie…, s. 23.
22 Tamże.
23 Tamże, s. 31–32.
24 Tamże, s. 35.
25 Tamże, s. 37.
26 Tamże.
27 Adam Małysz, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/adam-malysz/ [dostęp: 10.10.2023].
28 R. Błoński, Apoloniusz Tajner…
29 Tak o Kamilu Stochu powiedział Adam Małysz. Cyt. za: S. Krasicki, Narciarskie pasje. Olimpijskie opowieści,
Kraków–Olszanica 2022, s. 289.
30 Kamil Stoch – legenda skoków narciarskich, https://kamilstoch.pl/kamil-stoch-legenda-skokow-narciarskich/ [dostęp: 10.10.2023].
31 Kamil Stoch – sylwetka, https://www.skijumping.pl/zawodnicy/466/kamil-stoch/ [dostęp: 10.10.2023].
32 S. Krasicki, Narciarskie pasje…, s. 282.
33 Kamil Stoch – sylwetka…
34 S. Krasicki, Narciarskie pasje…, s. 283.
35 Tamże.
36 Kamil Stoch – sylwetka… Zob. też: Kamil Stoch, https://sport.wprost.pl/tematy/11010127/kamil-stoch-wiek-rodzina-kariera-sukcesy-medale-skoki.html [dostęp: 10.10.2023].
37 Dawid Kubacki, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/dawid-kubacki/ [dostęp: 15.10.2023].
38 J. Radomski, N. Żaczek, Dawid Kubacki: Dziennikarz przerwał rozmowę. Czułem się, jakbym dostał w twarz, 26.10.2022, https://przegladsportowy.onet.pl/sporty-zimowe/skoki-narciarskie/zobaczyl-syocha-i-przerwal-wywiad-z-kubackim-jakbym-dostal-w-twarz/hvl3vqg [dostęp: 15.10.2023].
39 Dawid Kubacki – sylwetka, https://www.skijumping.pl/zawodnicy/1122/dawid-kubacki [dostęp: 15.10.2023].
40 J. Radomski, N. Żaczek, Dawid Kubacki…
41 Piotr Żyła, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/piotr-zyla/ [dostęp: 15.10.2023]; Piotr Żyła – sylwetka, https://www.skijumping.pl/zawodnicy/916/piotr-zyla/ [dostęp: 15.10.2023].
42 E. Riisberg, Kim jest Piotr Żyła, złoty medalista mistrzostw świata w Planicy?, 25.02.2023,
https://eurosport.tvn24.pl/skoki-narciarskie/mistrzostwa-swiata-planica-2023-piotr-zyla-ze-zlotym-medalem-na-skoczni-normalnej-kariera-sukcesy-i-_sto9523870/story.shtml [dostęp: 15.10.2023].
43 Tamże.
44 Piotr Żyła – sylwetka, https://www.skijumping.pl/zawodnicy/916/piotr-zyla [dostęp: 15.10.2023].
45 E. Riisberg, Kim jest Piotr Żyła…
46 Tamże.
47 Maciej Kot (ur. 1991) – skoczek narciarski, wicemistrz świata juniorów (2009), wielokrotny medalista mistrzostw Polski, drużynowy brązowy medalista mistrzostw świata w Val di Fiemme (2013) i złoty medalista w Lahti (2017), drużynowy brązowy medalista olimpijski (Pjongczang 2018).
48 Stefan Hula (ur. 1986, syn Stefana Mariana Huli) – wicemistrz świata juniorów (2004), drużynowy brązowy medalista mistrzostw świata w Oberstdorfie (2018) i drużynowy brązowy medalista olimpijski z Pjongczangu (2018). W 2023 r. zakończył karierę i został asystentem trenera reprezentacji Polski kobiet.
49 To tylko niektóre z osiągnięć drużynowych z udziałem Kamila Stocha; zob. Kamil Stoch – sylwetka…
50 S. Krasicki, Narciarskie pasje…, s. 285.
51 Tamże, s. 286.
52 Tamże, s. 288.
53 Tamże.
54 Zob. K. Wolnicki, Złota Justyna. Prawdziwa historia królowej nart, Warszawa 2014; B. Chruścicki, Justyna Kowalczyk. Królowa śniegu, Kraków 2014.
55 Justyna Kowalczyk. Utalentowana gaduła [wywiad], https://www.smszakopane.pl/szko%C5%82a/absolwenci/nasi-mistrzowie/19-jan-kowalski.html [dostęp: 15.10.2023].
56 Biografia Justyny Kowalczyk, http://www.justyna-kowalczyk.pl/ [dostęp: 15.10.2023].
57 D. Ludwiński, Królowa nart, [w:] tegoż, Droga do Justyny Kowalczyk. Historia biegów narciarskich, Kraków 2014, s. 283.
58 Życiorys Justyny Kowalczyk, https://biografia24.pl/justyna-kowalczyk/#tresc [dostęp: 15.10.2023].
59 D. Ludwiński, Królowa nart…, s. 281.
60 Tamże, s. 282.
61 Tamże, s. 283.
62 J. Kowalczyk, Wprowadzenie do indywidualnego studium: z Kasiny po olimpijskie medale, [w:] Narciarstwo biegowe,
red. S. Krasicki, Kraków 2010, s. 9–10.
63 Film szkoleniowy Z Kasiny po olimpijskie złoto, realizacja: S. Krasicki, R. Musiałek, PZN, MSiT, 2010.
64 Justyna Kowalczyk, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/justyna-kowalczyk/ [dostęp: 15.10.2023].
65 D. Ludwiński, Królowa nart…, s. 288.
66 Tamże, s. 289.
67 Tamże, s. 291.
68 Justyna Kowalczyk, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/justyna-kowalczyk/ [dostęp: 15.10.2023].
69 S. Krasicki, Narciarskie pasje…, s. 270.
70 Tamże, s. 273.
71 Tamże, s. 273–275.
72 Tamże, s. 292.
73 Tamże, s. 294.
74 Tamże.
75 Justyna Kowalczyk, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/justyna-kowalczyk [dostęp: 15.10.2023]. Zob. też: Justyna Kowalczyk, https://przegladsportowy.onet.pl/justyna-kowalczyk [dostęp: 15.10.2023].
76 Sylwia Jaśkowiec, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/sylwia-jaskowiec/ [dostęp: 15.10.2023].
77 T. Kalemba, Pjongczang 2018: Wielka radość Polek. Justyna Kowalczyk poświęciła się dla Sylwii Jaśkowiec, 21.02.2018, https://przegladsportowy.onet.pl/igrzyska-olimpijskie/pjongczang-2018/pjongczang-2018-wielka-radosc-polek-justyna-kowalczyk-poswiecila-sie-dla-sylwii/32l673q [dostęp: 15.10.2023].
78 T. Kalemba, Sylwia Jaśkowiec: kontynuowanie kariery groziło kalectwem, 7.02.2019, https://przegladsportowy.onet.pl/sporty-zimowe/biegi-narciarskie/biegi-narciarskie-sylwia-jaskowiec-podsumowala-kariere/vmtq30s [dostęp: 15.10.2023].
79 Tamże.
80 Tamże.
81 K. Kozioł, Będzie drugą Justyną Kowalczyk? Gimnazjalistka z Tomaszowa najmłodszą w historii mistrzynią Polski, 17.02.2017, https://www.dziennikwschodni.pl/sport/bedzie-druga-justyna-kowalczyk-gimnazjalistka-z-tomaszowa-najmlodsza-w-historii-mistrzynia-polski,n,1000194491.html [dostęp: 16.10.2023].
82 Nowa królowa polskich biegów? Monika Skinder wybiła się z nizin na wyżyny, TVP Sport, 7.02.2022,
https://www.youtube.com/watch?v=rhtsUswzBx0 [dostęp: 16.10.2023].
83 Tamże.
84 Tamże.
85 F. Czyszanowski, MŚ w Seefeld. Justyna Kowalczyk po starcie w sprincie: widać, że jesteśmy w tyle, 24.02.2019, https://sport.tvp.pl/41458952/ms-w-seefeld-justyna-kowalczyk-po-starcie-w-sprincie-widac-ze-jestesmy-w-tyle [dostęp: 16.10.2023].
86 M. Chmielewski, Pekin 2022: zapłakana Monika Skinder po eliminacjach w sprincie. „Dziś nie obędzie się bez łez”, 8.02.2022, https://sport.tvp.pl/58393923/pekin-2022-zaplakana-monika-skinder-po-eliminacjach-w-sprincie-dzis-nie-obedzie-sie-bez-lez [dostęp: 16.10.2023].
87 Nowa królowa polskich biegów?…
88 A. Nuckowski, Brutalna prawda o polskim narciarstwie alpejskim. „Nie mamy gdzie jeździć na nartach”, 31.01.2020, https://sportowefakty.wp.pl/narciarstwo-alpejskie/866558/brutalna-prawda-o-polskim-narciarstwie-alpejskim-nie-mamy-gdzie-jezdzic-na-narta [dostęp: 16.10.2023].
89 Andrzej jr Bachleda-Curuś III, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/andrzej-jr-bachleda-curus-iii/ [dostęp: 16.10.2023]; M. Iwankiewicz, Najlepsi polscy narciarze alpejscy w historii [LISTA TOP 10], 18.02.2021, https://sport.tvp.pl/52022770/najlepsi-polscy-narciarze-alpejscy-w-historii-polscy-alpejczycy-lista-top-10-maryna-gasienica-daniel-pnie-sie-na-liscie [dostęp: 16.10.2023].
90 D. Kołakowska, Ł. Majchrzyk, Maryna Gąsienica-Daniel: Chyba sama nie wierzyła, 21.12.2020, https://www.rp.pl/inne-sporty/art359571-maryna-gasienica-daniel-chyba-sama-nie-wierzyla [dostęp: 16.10.2023].
91 Maryna Gąsienica-Daniel, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/maryna-gasienica-daniel/ [dostęp: 16.10.2023];
T. Olszewski, MŚ 2023: Maryna Gąsienica-Daniel z najlepszym wynikiem w karierze, 15.02.2023, https://www.pzn.pl/narciarstwo-alpejskie/aktualnosci/ms-2023-maryna-gasienica-daniel-z-najlepszym-wynikiem-w-karierze
[dostęp: 16.10.2023].
92 J. Chmiel, Narciarka alpejska Maryna Gąsienica-Daniel: ostatni sezon był trudny, wystawiam sobie czwórkę, 29.04.2023, https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1566459%2Cnarciarka-alpejska-maryna-gasienica-daniel-ostatni-sezon-byl-trudny [dostęp: 16.10.2023].
93 W. Koerber, Anna Stera – Harda góralka niskopienna kochająca karabiny i pistolety, 30.01.2012, https://gazetawroclawska.pl/anna-stera-harda-goralka-niskopienna-kochajaca-karabiny-i-pistolety/ar/499461 [dostęp: 17.10.2023].
94 Tamże.
95 J. Szustakowski, Krystyna Pałka wicemistrzynią świata, 10.02.2013, https://polska-zbrojna.pl/Mobile/ArticleShow/6445 [dostęp: 17.10.2023].
96 E. Kowalczyk, J. Radomski, Sikora: Gdy wstrząs był silny, baliśmy się, czy ktoś z bliskich jest w kopalni, 12.02.2021, https://przegladsportowy.onet.pl/sporty-zimowe/biathlon/portrety-rozmowa-z-tomaszem-sikora/lkcfyvs [dostęp: 16.10.2023].
97 Tomasz Sikora, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/tomasz-waclaw-sikora/ [dostęp: 16.10.2023]; Tomasz Sikora nominowany w plebiscycie na stulecie „PS”, https://biathlon.com.pl/2021/04/27/tomasz-sikora-nominowany-w-plebiscycie-na-stulecie-ps/ [dostęp: 16.10.2023]
98 Zimowe IO w Turynie w 2006 roku. Srebrny medal Tomasza Sikory w biegu masowym na 15 km [WIDEO], 25.02.2021, https://sport.tvp.pl/52497011/biathlon-srebrny-medal-tomasza-sikory-na-io-2006-w-turynie-bieg-masowy-na-15-km-w-biathlonie-wideo [dostęp: 16.10.2023].
99 Krystyna Pałka, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/krystyna-palka/ [dostęp: 16.10.2023].
100 Afera karabinowa, „Angora”, 9.03.2014, https://www.pressreader.com/poland/angora/20140309/281689727733829 [dostęp: 16.10.2023].
101 Wywiad z Krystyną Guzik, SBC Portal sportowy, 30.04.2021, https://www.facebook.com/Sukcesybialoczerwonych/posts/2631084560529458 [dostęp: 16.10.2023].
102 Monika Hojnisz, https://olimpijski.pl/olimpijczycy/monika-hojnisz/ [dostęp: 16.10.2023].
103 J. Pobożniak, Biathlon. Monika Hojnisz-Staręga: po wznowieniu kariery moim ostatecznym celem będą IO 2026, 9.12.2022, https://sport.tvp.pl/65002372/biathlon-monika-hojnisz-starega-po-wznowieniu-kariery-moim-ostatecznym-celem-beda-io-2026 [dostęp: 16.10.2023].
104 J. Guder, Monika Hojnisz mistrzynią Europy w biathlonie. Złoto wywalczyła w Dusznikach-Zdroju, 27.01.2021,
https://gazetawroclawska.pl/monika-hojnisz-mistrzynia-europy-w-biathlonie-zloto-wywalczyla-w-dusznikachzdroju/ar/c2-15411863 [dostęp: 16.10.2023].
105 T. Kalemba, Weronika Nowakowska: jestem dumna ze swojej historii, 15.12.2018, https://przegladsportowy.onet.pl/sporty-zimowe/biathlon/biathlon-pierwszy-tak-szczery-wywiad-weroniki-nowakowskiej/v1kyj3z [dostęp: 16.10.2023].
106 J. Pobożniak, Biathlon. Magdalena Gwizdoń opowiada o powodach zakończenia kariery. „Mam wielki ból w sercu”, 13.12.2022, https://sport.tvp.pl/65074533/biathlon-magdalena-gwizdon-opowiada-o-powodach-zakonczenia-kariery-mam-wielki-zal-w-sercu [dostęp: 16.10.2023].
107 Tenże, Biathlon. Koszmarna kontuzja Kamili Żuk. „Musiałam sprawdzić, czy jeszcze mam stopę”, 11.08.2023,
https://sport.tvp.pl/71953534/biathlon-koszmarna-kontuzja-kamili-zuk-musialam-sprawdzic-czy-jeszcze-mam-stope [dostęp: 16.10.2023].
108 J. Angowski, Snowboard: od „snurfera” do symbolu wolności, audycja „Zaklinacze czasu”, Program IV Polskiego Radia, 18.03.2023, https://www.polskieradio.pl/10/5371/Artykul/3136941,Snowboard-od-snurfera-do-symbolu-wolnosci [dostęp: 16.10.2023].
109 K. Kubisiowska, Załatwiam swoje sprawy, „Tygodnik Powszechny”, 29.03.2011, https://www.tygodnikpowszechny.pl/zalatwiam-swoje-sprawy-142317 [dostęp: 16.10.2023].
110 M. Kołodziejczyk, Jagna Marczułajtis: Całe życie jest mi zimno, 28.01.2018,
https://sportowefakty.wp.pl/snowboard/734152/jagna-marczulajtis-cale-zycie-jest-mi-zimno [dostęp: 16.10.2023].
111 J. Pęczak, Wielki dzień polskiego snowboardu! Oskar Kwiatkowski mistrzem świata, a Aleksandra Król z brązowym medalem!, 19.02.2023, https://sport.tvp.pl/66431317/ms-w-snowboardzie-wielki-dzien-polskiego-snowboardu-oskar-kwiatkowski-zdobyl-zloty-medal-mistrzostw-swiata-a-aleksandra-krol-wywalczyla-braz [dostęp: 16.10.2023].
112 J. Pobożniak, Oskar Kwiatkowski mistrzem świata w snowboardzie. Do niedawna stał na bramce w dyskotece i reperował górskie szlaki, 19.02.2023, https://sport.tvp.pl/66431714/snowboard-oskar-kwiatkowski-mistrzem-swiata-kim-jest-jego-historia-siedem-lat-temu-omal-nie-zginal-w-wypadku [dostęp: 16.10.2023].
113 M. Chmielewski, Aleksandra Król dla TVPSPORT.PL: tęsknię za narzeczonym. Ale medal to medal, 15.12.2022, https://sport.tvp.pl/65086750/ps-snowboarding-aleksandra-krol-w-wywiadzie-tesknie-za-narzeczonym-ale-medal-to-medal [dostęp: 16.10.2023].
114 P. Chlebicki, MŚJ w Whistler 2023. Jan Habdas: układałem kostkę, żeby nie myśleć o zawodach, 3.02.2023,
https://sport.tvp.pl/66025379/msj-w-whistler-2023-jan-habdas-ukladalem-kostke-zeby-nie-myslec-o-zawodach [dostęp: 17.10.2023].
115 K. Marchela, Jan Habdas po debiucie w lotach: „Nogi się trzęsły, ale zobaczyłem, że to nie takie straszne”, 30.03.2023, https://skokipolska.pl/2023/03/30/jan-habdas-po-debiucie-w-lotach-nogi-sie-trzesly-ale-zobaczylem-ze-to-nie-takie-straszne/ [dostęp: 17.10.2023].
116 M. Leleń, MŚ juniorów. Kim jest Jan Habdas? „Johny Torpeda” polskich skoków, 3.02.2023,
https://sport.tvp.pl/66016631/skoki-kim-jest-jan-habdas-johny-torpeda-z-brazem-ms-juniorow [dostęp: 17.10.2023].
117 S. Kalisz, Skoki narciarskie. Zachwyty nad Janem Habdasem. „Takie depnięcie na progu, że klękajcie narody”, 3.02.2023, https://sport.tvp.pl/66024097/skoki-narciarskie-zachwyty-nad-janem-habdasem-takie-depniecie-na-progu-ze-klekajcie-narody [dostęp: 17.10.2023].